Po ośmiu rozegranych spotkaniach ekipa Andrei Anastasiego przewodzi w klasyfikacji turnieju. Nasz zespół ma już na rozkładzie takie zespoły, jak Kuba, czy Stany Zjednoczone i w piątek może zagwarantować sobie udział w Igrzyskach Olimpijskich. Warunkiem ku temu jest jednak pokonanie reprezentacji Włoch, która ma ostatnio wyraźny patent na nasz zespół. W tym roku Squadra Azurra pokonała nas już trzykrotnie, a najboleśniejsza okazała się porażka w półfinale Mistrzostw Europy. W azjatyckim turnieju Włosi tylko dwukrotnie zaznali goryczy porażki, a klasą dla siebie jest Michał Łasko, który póki co zajmuje pierwszą lokatę w klasyfikacji najskuteczniejszego zawodnika turnieju. - To może być ostatni, ale zarazem milowy krok w drodze do Igrzysk Olimpijskich - przestrzega Ryszard Bosek, mistrz świata z 1974 roku z Meksyku. - Wszyscy liczymy, że wygramy z Włochami i w ten sposób rozstrzygniemy już wszystko. Tak się złożyło, że w trzech ostatnich meczach spotkamy się z mocnymi przeciwnikami. Jak wiadomo w sporcie wszystko jest możliwe. Ważne, by zawodnicy wytrzymali presję, pod którą cały cza się znajdują. Osiągnęli już bardzo dużo i teraz praktycznie urośli do miana faworyta do zwycięstwa w całym turnieju. Ważne, by wytrzymać do końca presję i koncentrację.
Znakomita postawa biało-czerwonych podczas Pucharu Świata nie zaskoczyła Boska, którego zdaniem receptą na sukces okazało się połączenie rutyny z młodością. Do gry w narodowych barwach po dłuższej absencji powrócili bowiem Paweł Zagumny oraz Michał Winiarski. - Zaskoczony tak dobrą postawą nie jestem, bo zespół cały rok gra dobrze i można było oczekiwać takiej gry. Widać, że mamy niezwykle wyrównany skład. Jest całe grono młodych graczy, którzy bardzo chcą się pokazać, a do tego wspierają ich doświadczeni zawodnicy, którzy trochę już tych spotkań w barwach narodowych rozegrali. To fajne połączenie - podkreśla dyrektor sportowy Tytanu AZS Częstochowa.
Malutką rysą na znakomitej grze Polaków jest wpadka w spotkaniu z Iranem, który przez wielu skazywany był na pożarcie w silnie obsadzonym turnieju. Irańczycy są jednak objawieniem i na swoim koncie zapisali również wygraną z Argentyną. - We współczesnym sporcie każdy może wygrać z każdym. Myślę, że w tym meczu zawiodła koncentracja. Być może gdzieś podświadomie nasi zawodnicy zlekceważyli rywala i pomyśleli, że to będzie łatwa przeprawa, skoro wygrywają mecz za meczem. Iran, to bardzo solidni zespół o dobrych parametrach. Już rok temu w Klubowych Mistrzostwach Świata zespół irański na prawdę spisywał się bardzo dobrze. Można powiedzieć, że są objawieniem, bo z każdym rywalem walczą i napsuli już wiele krwi rywalom. Przekonała się o tym Argentyna, a w turnieju nawet sama Brazylia ledwo wygrała z Chinami. Mogę tylko powtórzyć, że zabrakło koncentracji naszym chłopakom. Każdy zespół w przeciągu tego turnieju dosięga kryzys. Mam nadzieję, że nasza drużyna ma to już za sobą - mówi Bosek.
Wśród powołanych na Puchar Świata znalazł się m.in. Łukasz Wiśniewski, który już od pewnego czasu znajdował się w orbicie zainteresowań selekcjonera, Andrei Anastasiego. Środkowy częstochowskiego klubu coraz śmielej puka do bram pierwszej reprezentacji i jak na razie wykorzystuję nadarzającą się okazję z nawiązką. - To ogromna mobilizacja dla tego zawodnika do jeszcze większej pracy. Dostrzeżono jego katorżniczą pracę, którą wykonał przez 3 lata w naszym klubie. Powołanie, to na pewno spory ukłon w jego stronę, bo generalnie utarło się, że środkowy jest im starszy tym lepszy. Otrzymał kredyt zaufania od trenera na mecz z Japonią i ja jestem bardzo dumny z jego postawy. Bardzo się cieszę, bo wiem, że Łukasz, to bardzo skromny chłopak. Na pewno ta przygoda będzie dla niego mobilizacją do pracy. Łukasz, to jedyny rodzynek obecnie w kadrze, ale tych graczy, którzy przewinęli się przez nasz klub jest w reprezentacji sporo - kończy Ryszard Bosek.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)