Maciej Szeniawski: Jak oceniłaby pani waszą dotychczasową grę w rozgrywkach Ligi Mistrzyń?
Małgorzata Kożuch: Myślę, że radzimy sobie całkiem nieźle. Ten sezon jest dla nas bardzo ciężki, gramy mecze co trzy dni. Cieszymy się, że udało nam się pewnie wygrać z Modrańską Prościejów, gdyż po ostatniej porażce z Dynamem Kazań byłyśmy niezadowolone i potrzebowałyśmy się przełamać. Dysponujemy szeroką kadrą. Mamy w zespole piętnaście dziewczyn grających na bardzo wysokim poziomie, co pozwala nam odpowiednio szafować siłami.
Pięć zdobytych do tej pory punktów was satysfakcjonuje?
- Sądzę, że jest dobrze. W Szwajcarii przegrywałyśmy już 0:2, lecz byłyśmy w stanie odmienić losy spotkania, doprowadzić do tie-breaka i ostatecznie zwyciężyć. Cieszyłyśmy się, że udało nam się wówczas obudzić. Pamiętam, że Amerykanki dołączyły do nas na dwa dni przed tamtym meczem, więc choć było ciężko o zgranie, to wywalczyłyśmy te dwa punkty. Z kolei z Dynamem zagrałyśmy słaby mecz i nie udało się zdobyć żadnego oczka. Musimy jednak cały czas iść do przodu.
A jak podsumowałaby pani spotkanie przeciwko mistrzyniom Czech?
- Bardzo ważny był dla nas start, dobre wejście w spotkanie. Od początku mówiłyśmy sobie, że jesteśmy na ten mecz idealnie przygotowane. Tak też było - agresywnie atakowałyśmy, radziłyśmy sobie w obronie. Ważna była również nasza zagrywka.
O waszym zwycięstwie zadecydował chyba jednak blok?
- Tak, to prawda. Element ten ułatwił nam także obronę. Przy dobrym ustawieniu bloku mogłyśmy podbijać więcej piłek w polu. Zablokowałyśmy sporo ataków rywalek i to nam pozwoliło zwyciężyć. Mam nadzieję, że tak też będzie w następnych meczach.
Czy drużyna z Czech was czymś zaskoczyła, czy miałyście ją na tyle dobrze rozpracowaną, że mogłyście skupić się tylko i wyłącznie na swojej grze?
- Miałyśmy przed meczem parę odpraw taktycznych. Najważniejsze było jednak to, by to, co sobie powiedziałyśmy, odpowiednio zrealizować na boisku. Wyszło tak, że zrobiłyśmy wszystko, co sobie założyłyśmy, to poskutkowało zwycięstwem.
Bardzo dobrze wyglądała w meczu z Modrańską pani współpraca z Alishą Glass. Udało się już wam osiągnąć odpowiedni poziom zrozumienia na boisku?
- Myślę, że z dnia na dzień jest coraz lepiej. Ostatnio nie było zbyt dużo czasu na treningi, gdyż grałyśmy bardzo dużo meczów i po prostu nie miałyśmy okazji na spokojnie poprawiać naszej współpracy. Musimy mieć pod tym względem troszeczkę cierpliwości. Mam nadzieję, że moje zrozumienie z rozgrywającymi będzie rosnąć z meczu na mecz.
Gracie w prestiżowej Lidze Mistrzyń, lecz na trybunach pozostaje sporo pustych miejsc. Z czego pani zdaniem to wynika?
- Liga Mistrzyń rozgrywana jest w środku tygodnia, więc niektórym osobom ciężko jest dotrzeć na halę i wspierać nas swoim dopingiem. Ci, co docierają, bardzo nam pomagają, robią dużo hałasu. Na meczach panuje fajna atmosfera i ja ze swojej strony mogę za to naszym kibicom tylko podziękować.
W najbliższą niedzielę czeka was potyczka z Muszynianką. Macie już pomysł na grę przeciwko mistrzyniom Polski?
- Na razie jeszcze nie analizowałyśmy gry Muszynianki, gdyż koncentrowałyśmy się tylko i wyłącznie na spotkaniu z Modrańską. Zdajemy sobie sprawę, ze Muszyna prezentuje się bardzo dobrze. W najbliższych dniach będziemy się odpowiednio przygotowywać, by w niedzielę wypaść jak najlepiej.
Na koniec chciałbym jeszcze zapytać o pani kondycję fizyczną. Czuć w nogach te ostatnie, niezwykle intensywne miesiące?
- Szczerze mówiąc, to bardzo. Trenowałam przez całe lato, później wyjechałam na kadrę, następnie wróciłam na kilka meczów Atomu, by za chwilę pojechać na niesamowicie morderczy turniej, jakim jest Puchar Świata. Grać jedenaście spotkań w piętnaście dni to niewiarygodnie ciężka sprawa. Teraz jestem z powrotem z zespołem i cały czas gram. Dobrze jednak, że mamy w drużynie piętnaście dziewczyn. Każda, tak jak już wspomniałam, jest na bardzo wysokim poziomie. Dlatego pomagamy sobie nawzajem i staramy się dobrze gospodarować siłami.