W sobotę AZS Białystok zmierzy się na drugim krańcu Polski z BKS-em Aluprof Bielsko-Biała. Choć faworyt tego spotkania wydaje się być jeden, a jest nim brązowy medalista ostatnich mistrzostw Polski, to jednak białostoczanki liczą nawet na trzy punkty. Skąd taki optymizm?
Otóż zespół BKS-u Aluprof odczuwa fizycznie skutki rozgrywania sześciu meczów w przeciągu zaledwie trzech tygodni. Bielszczanki bowiem grały w PlusLidze Kobiet i pucharze CEV. Choćby w ostatnim meczu z Pałacem Bydgoszcz - wygranym, ale dopiero w czterech setach - jak również w rewanżu przeciwko Iller Bankasi w pucharze CEV (3:2 dla BKS-u - przyp. red.), było widać zmęczenie zawodniczek z Bielska-Białej, którym zdarzały się przestoje w grze. - Taka ilość meczów na pewno wpływa na formę zespołu. A nam mecz w Sopocie dodał nam wiary we własne umiejętności. W Bielsku-Białej możemy powalczyć o zwycięstwo - przekonuje opiekun AZS-u, Białorusin Władimir Wiertiełko.
Białostoczanki przystąpią do meczu z Aluprofem w optymalnym składzie, choć na uraz narzekała ostatnio Ksenia Sizowa, a Aleksandra Kruk była chora. Obie siatkarki mają już być jednak gotowe na sobotnie starcie.
- Nadal poprawy wymaga nasz blok, staramy się to robić, choć to też niełatwe, bo co tydzień gramy mecze i odbywamy dalekie podróże - przyznaje trener Wiertiełko na łamach Gazety Współczesnej.
Źródło: Gazeta Współczesna