Karolina Biesik: Jak skomentujesz przegrane spotkanie z Bankiem BPS Muszynianką Fakro Muszyną?
Paulina Maj: To na pewno było chaotyczne spotkanie. Raz jedna drużyna sobie lepiej radziła, a raz druga. Po drugim secie myślałyśmy, ze znalazłyśmy już receptę na Muszynę. Jednak straciłyśmy w połowie trzeciego seta zbyt dużo punktów z rzędu i przegrałyśmy tą partię. Tak samo powtórzyło się w ostatniej odsłonie. Traciłyśmy punkty seriami i potem ciężko z takim przeciwnikiem jak Muszyna odrabiać straty.
Czy Muszynianka w niedzielę czymś was zaskoczyła?
- Nie. Miałyśmy bardzo dobrze rozpracowany zespół z Muszyny. Więc nie byłyśmy zaskoczone grą przeciwniczek. To my zbyt często nie wypełniałyśmy naszych przedmeczowych założeń taktycznych.
Czy wpływ na wynik spotkania miały kontrowersyjne decyzje arbitrów ?
- To jest trochę niepoważne, że sędziowie popełnili w meczu tyle błędów na naszą niekorzyść. Nie był to jeden błąd, ale zdarzyło się to kilka razy. Te pomyłki były ewidentne i chyba wszyscy zebrani w hali je widzieli. Jak odbierze się w trudnym momencie zasłużony punkt, oczywiście wpływa to na postawę drużyny. My zaczęłyśmy popełniać serie błędów.
Nie można oczywiście zwalać winy na sędziów za porażkę w meczu, bo to przecież my gramy na boisku. Ale były to nieprzyjemne momenty spotkania.
Jak ocenisz swoją postawę w meczu z Muszynianką? Zanotowałaś na swoim koncie wiele spektakularnych obron.
- Wychodzę z założenia, że zawsze można zagrać lepiej. Mogłam szczególnie poprawić się w dokładności przyjęcia. W każdym meczu staram się robić wszystko, żeby pomóc zespołowi, i żeby osiągnąć jak najlepszy rezultat.
Za nami 11.kolejek PlusLigi Kobiet. Przez dzisiejszą porażkę, straciłyście pierwszą pozycję w tabeli ekstraklasy.
- Bardzo chciałyśmy umocnić w niedzielę pozycję lidera PlusLigi Kobiet, ale wiadomo siatkówka to jest sport. Nie zawsze się wygrywa. Trzeba umieć przyjąć również porażkę. Myślę, że ten maraton z ostatnich tygodni był dla nas bardzo ciężki. Mam nadzieję, że odetchniemy troszeczkę w święta. Jeszcze musimy się zmobilizować na mecz w Czechach, po którym nastąpi trochę luźniejszy okres sezonu.
Trener Alessandro Chiappini rotuje waszym składem. Czy przynosi to zamierzone efekty?
- O opinię na temat zmian, należałoby zapytać trenera. Zdecydował się na taki zabieg, aby dawać trochę odpoczynku poszczególnym dziewczynom. Niektóre nasze zawodniczki jeszcze niedawno grały w swoich reprezentacjach. Byłyśmy na różnych etapach przygotowań. Trener dąży do tego, abyśmy wszystkie na europejskie puchary i play-offy były świeże i gotowe do gry.
W środę gracie kolejne spotkanie Ligi Mistrzyń. W jakich nastrojach udacie się na mecz z Mistrzem Czech?
- Dwa mecze na naszą korzyść i jedna przegrana to dobry bilans w Lidze Mistrzyń. Wiadomo, że z Dynamem Kazań we własnej hali można było o wiele lepiej zagrać. Mam nadzieję, że w rewanżu w Rosji pokażemy lepszą siatkówkę. Myślę, że jeśli chcemy myśleć o wyjściu grupy, musimy po prostu wygrać mecz z Modranską Prostejow. Nie ulega to żadnej wątpliwości. Dlatego jedziemy do Czech po zwycięstwo. I nie wyobrażam sobie innego rezultatu.
Jakie są na tym etapie sezonu największe mankamenty waszego zespołu?
- Ogólnie musimy popracować nad naszą komunikacją na boisku. Musimy się zgrać, a jak do tej pory miałyśmy na to bardzo mało czasu. Każda z nas musi indywidualnie popracować nad wszystkimi elementami.
Czy odczuwasz już trudy grudniowego maratonu, jaki zgotował wam kalendarz rozgrywek Ligi Mistrzyń i PlusLigi Kobiet?
- Jeśli chodzi o stronę fizyczną to ja jestem bardzo dobrze przygotowana. Więc nie wygląda to z mojej strony źle. Na święta oczywiście czekam z niecierpliwością (śmiech), ale głównie po to, żeby odpocząć psychicznie. Fajnie będzie przez kilka dni pomyśleć o czymś innym, niż siatkówka.