Zmęczony lider poległ w Olsztynie - relacja ze spotkania Indykpol AZS Olsztyn - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Niespodzianka i wspaniały prezent świąteczny dla kibiców w Olsztynie. Ledwie cztery dni po pokonaniu najlepszego klubowego zespołu świata w jaskini lwa, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała 1:3 z ósmym zespołem w tabeli PlusLigi. Indykpol AZS Olsztyn tylko w pierwszym secie dał się przytłoczyć wielkiemu rywalowi. Potem było już tylko lepiej, a niepośledni udział w tym zwycięstwie miał nie tylko młody atakujący Bartosz Krzysiek, ale także wspaniała publiczność w hali Urania.

Spotkanie rozpoczęło się od miłej uroczystości nagrodzenia kwiatami trzech reprezentantów Polski, którzy dopiero co wywieźli z Japonii awans olimpijski, a którzy zapisali swoją piękną kartę w barwach olsztyńskich Akademików. Chodzi oczywiście o reprezentujących obecnie ZAKSĘ, wieloletnich zawodników AZS-u, Pawła Zagumnego, Michała Ruciaka i Patryka Czarnowskiego.

Ten ostatni był obecny w hali, ale w składzie meczowym jego nazwisko nie widniało. Kędzierzyński środkowy musi pauzować dwa tygodnie z powodu kontuzji przeciążeniowej stopy. Jeszcze bardziej skomplikowane sprawy personalne musiał rozwiązywać trener AZS-u Tomaso Totolo. W obliczu kontuzji Metodiego Ananiewa i Piotra Haina w niedzielnym meczu na boisku pojawili się Bartosz Krzysiek na ataku, Igor Yudin i Wojciech Ferens na przyjęciu oraz Łukasz Kadziewicz na środku bloku.

Po gościach z Kędzierzyna początkowo nie było widać perturbacji podróżowych. Z powodu trudnych warunków pogodowych ZAKSA dotarła do Olsztyna późno w nocy z soboty na niedzielę, w związku z czym musiała odwołać zarówno wieczorny, jak i poranny trening. Jednak pierwszy set układał się po jej myśli. Po początkowej wyrównanej fazie pierwszego seta na zagrywkę poszedł atakujący Antonin Rouzier i posłał dwa asy z rzędu. Przy jego zagrywkach ZAKSA wyszła na prowadzenie 14:8 i już do końca seta pozostało jej jedynie pilnować wyniku, co skrzętnie uczyniła.

Po łatwo wygranej przez faworyta pierwszej partii losy meczu wydawały się łatwe do przewidzenia. Drugi set również miał początkowo wyrównany przebieg, momentami z lekką przewagą ZAKSY. Jednak w trakcie seta goście od czasu do czasu zaczęli popełniać drobne błędy. Dwie wideoweryfikacje zarządzone przez Pawła Zagumnego okazały się korzystne dla AZS-u, co podgrzało atmosferę w chłodnej hali. Kiedy Igor Yudin wykorzystał kontratak, AZS prowadził już 19:16. ZAKSA starała się mobilizować w końcówce seta, ale wszystkie dłuższe wymiany kończyły się punktem dla gospodarzy. Nie wypuścili już okazji do wywalczenia seta, grając punkt za punkt i nie popełniając błędów przy swoich akcjach.

Mecz nabrał rumieńców. Trzecia partia rozpoczęła się od serii emocjonujących, dłuższych wymian, wygrywanych przez zespoły na zmianę. Stopniowo jednak zaczęła się zarysowywać przewaga ZAKSY, która wyraźnie zwarła szeregi po stracie seta. Mogło się wydawać, że ta strata to tylko "wypadek przy pracy" kędzierzynian, bo zaraz po pierwszej przerwie technicznej doprowadzili do pięciopunktowej przewagi. Stało się tak m. in. dzięki świetnym zagrywkom Michała Ruciaka i kolejnym kontratakom w wykonaniu Antonina Rouziera.

Jednak wkrótce nastąpił nieoczekiwany zwrot sytuacji. Seria zagrywek Łukasza Kadziewicza sprawiła, że Akademicy punkt po punkcie zaczęli odrabiać straty. Siatkarze ZAKSY wyglądali na bezradnych i zdziwionych takim obrotem sprawy. Olsztynianie ze stanu 8:13 wyszli na prowadzenie 14:13. Ich gra nabierała rozpędu z każdą akcją. Świetnie w ataku spisywali się Wojciech Ferens i Bartosz Krzysiek. Przewaga gospodarzy wzrosła do czterech punktów. Wydawało się, że tę passę może przerwać kontuzja Igora Yudina, który po jednym z ataków złapał się za kolano i opuścił boisko. ZAKSA rzuciła się do odrabiania strat. Po skutecznym kontrataku udało jej się doprowadzić do stanu 22:22. Jednak set nie rozstrzygał się na przewagi. Przy piłce setowej w polu zagrywki stanął Bartosz Krzysiek i "upolował" Guillaume Samikę. Jeden punkt dla olsztynian stał się już faktem.

Zmobilizowana ZAKSA od początku czwartej partii objęła trzypunktowe prowadzenie. Popis znakomitej skuteczności dawał Rouzier, który liczne piłki otrzymywane od Pawła Zagumnego zamieniał co chwila w punkt. Jednak świetnie dysponowany w elemencie zagrywki Kadziewicz znowu pomógł swojemu zespołowi zrównać się z rywalem (11:11). Na drugiej przerwie technicznej ZAKSA miała dwupunktową przewagę, a po tej przerwie Kadziewicz nie wrócił na boisko.

Druga już kontuzja w zespole kolejny raz tylko bardziej zmobilizowała resztę zawodników. Olsztynianie szybko doprowadzili do remisu i rozpoczęła się niezwykle emocjonująca końcówka seta. Przy wtórze gorącego dopingu z trybun w kolejnych akcjach szaleli atakujący obu zespołów, Krzysiek i Rouzier. To jedna, to druga ekipa miała piłki meczowe lub setowe. Jednak niesieni wsparciem kibiców zawodnicy AZS-u dodatkowo znakomicie spisywali się w obronie. Bartosz Krzysiek nie pomylił się w dwóch ostatnich kontratakach i to jego drużyna mogła triumfalnie unieść ręce na koniec. Niespodzianka stała się faktem, a sam młody atakujący został wybrany MVP spotkania.

Indykpol AZS Olsztyn - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1 (18:25, 25:21, 25:23, 32:30)

Indykpol AZS Olsztyn: Kadziewicz, Krzysiek, Hernan, Ferens, Yudin, Gunia, Mierzejewski (libero) oraz Winnik, Łukasik, Siezieniewski, Gaca

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Ruciak, Zagumny, Rouzier, Gładyr, Samica, Kaźmierczak, Gacek (libero) oraz Kapelus, Pilarz, Warda

MVP: Bartosz Krzysiek

Komentarze (0)