Siatkarki Budowlanych Łódź pokonały w sobotę pilski zespół 3:0, wygrywając tym samym drugie spotkanie z rzędu bez straty seta. Katarzyna Mróz ten pojedynek obserwowała spoza boiska i mocno przeżywała grę swoich koleżanek. Siatkarka nie wskazała jednak jednoznacznej przyczyny swojej absencji.
- Nie wiem. Trener po prostu musi się pilnować z dokonywaniem zmian, ponieważ mamy w składzie zawodniczki zagraniczne. Jeżeli chodzi o zdrowie, to już jest wszystko w porządku, bo miałam problemy jeśli chodzi o kontuzje, a teraz jest już coraz lepiej. To jest wybór trenera. Ja się cieszę, że dziewczyny wygrały, a trener wystawia na boisko te zawodniczki, które są w danym momencie najlepsze i dlatego tak gramy - powiedziała środkowa Budowlanych. - Ja mam zawał serca (uśmiech), bo naprawdę dużo gorzej jest stać z boku i patrzeć, kiedy przytrafiają się ciężkie momenty - przyznała siatkarka.
Dwa tygodnie temu łódzkie siatkarki były w zgoła odmiennych nastrojach, bo przegrały cztery spotkania z rzędu. Ostatnie wygrane z zespołami z Wrocławia i Piły dają jednak nadzieję fanom Budowlanych, że największy kryzys ich zespołu już minął. Katarzyna Mróz przyczyn tej niedyspozycji szuka w problemach z koncentracją. - Nie wiem, co się wtedy stało. Chyba właśnie zawiodła ta koncentracja. Takie przekonanie, że jest luzik, szybko wygrałyśmy te dwa sety, a to jest jednak taki sport, w którym trzeba być maksymalnie skoncentrowanym do samego końca, bo różne rzeczy się zdarzają, nawet w tym meczu. Takie głupie błędy, pomyłka sędziego, czy po prostu dotknięcie siatki, mogą spowodować, że ten mecz się przegra. Dziś miałyśmy dużo szczęścia w tym trzecim secie i przede wszystkim grałyśmy dobrze - powiedziała środkowa Budowlanych.
Łodzianki po tym zwycięstwie nie mogą jeszcze pozwolić sobie na świąteczne nastroje. W środę czeka je bowiem wyjazdowy mecz w V rundzie Pucharu Polski, w którym zmierzą się ze Stalą Mielec. Na boiska PlusLigi powrócą 30 grudnia.