Świąteczny "święty spokój" - rozmowa z prezesem ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Kazimierzem Pietrzykiem

Po dwóch ligowych przegranych, ZAKSA spróbuje ponownie ograć wielkie Trentino. - We Włoszech zachwialiśmy ich pewnością i teraz na pewno podejdą do meczu z większą determinacją. To będzie trudniejsze spotkanie – powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes kędzierzynian, Kazimierz Pietrzyk. Zdradził nam też, że wciąż szuka nowego przyjmującego, który zastąpi Sebastiana Świderskiego. Na koniec złożył świąteczne życzenia wszystkim fanom ZAKSY.

Wojciech Potocki: O jakim świątecznym prezencie marzy prezes Kazimierz Pietrzyk? Zwycięstwo z Trentino, czy może kontrakty z nowym przyjmującym ZAKSY?

Kazimierz Pietrzyk: Oooo, na święta to chciałbym mieć dwa dni… świętego spokoju. A jeśli chodzi o przyjmującego, to sprawa nie jest taka prosta i przypuszczam, że nawet w święta telefony będą dzwonić. Zwycięstwo z Trentino też byłoby fajną sprawą i na pewno wszyscy tego bardzo chcą. Żeby jednak tak się stało, trzeba po prostu zagrać mecz życia. We Włoszech wznieśliśmy się na wyżyny naszych możliwości. Trochę nadwerężyliśmy ich poczucie wielkości, zachwialiśmy ich wiarę w siebie. Dlatego Włosi podejdą z większym respektem do nas i w rewanżu będzie niezwykle trudno o sukces. Jak widać nie będzie łatwo o takie prezenty, a chwila oddechu od siatkówki bardzo by się przydała.

Święta spędzi pan z rodziną?

- Tak, i mam nadzieję, że upłyną one w domowej, fajnej atmosferze, chociaż na pewno telefon będzie dzwonił i nie da mi zapomnieć o siatkówce. Zresztą na całym świecie okres świąt wygląda trochę inaczej niż u nas. W Wigilię, czy nawet w drugi dzień świąt ludzie normalnie pracują.

Trener Stelmach też zarządził trening w drugi dzień świąt.

- Taka jest potrzeba. Przecież już 30 grudnia gramy trudny mecz w Kielcach, który i tak przesunęliśmy o jeden dzień. W piątek po meczu z Trentino, będzie lekki trening i zawodnicy dostaną wolne. Żeby jednak nie stracić rytmu muszą w drugi dzień świąt zgłosić się na trening. W Kielcach punkty nie leżą na parkiecie. Trzeba o nie walczyć, a rywal nie jest wcale taki słaby. Żeby wygrywać, trzeba cały czas być pod parą i dlatego nie możemy sobie pozwolić na kolejną przerwę. Najgorsze są właśnie takie załamania cyklu treningowego i długie podróże.

Ostatni przegrany mecz w Olsztynie musiał pana bardzo zdenerwować. A może czuł pan przez skórę, że będzie źle?

- Nie czułem, bo przecież wygraliśmy pierwszego seta. Na porażkę złożyło się jednak wiele elementów. Trzeba zacząć od tego, że pięć tygodni przerwy w treningach na czas Pucharu Świata, musiało się odbić na formie drużyny. Byliśmy wcześniej w rytmie ligowym, prezentowaliśmy bardzo dobrą formę o czym świadczyło 7 zwycięstw w PlusLidze i 2 w Lidze Mistrzów i to się urwało. Powrót reprezentantów, ich aklimatyzacja, to wszystko nie pozwalało trenować z pełną motywacją. A poza tym, po zwycięstwie z Trentino, pewnie niektórzy poczuli się już panami świata. No to się przekonali, że nie ma nic za darmo. Trzeba twardo walczyć o swoje nawet z takim rywalem jak AZS Olsztyn. W lidze żadne zwycięstwo nie przychodzi łatwo.

No i te kontuzje. Czy wy w ogóle zagracie w tym sezonie w pełnym składzie?

- O, to jest zupełnie niesamowite. W pełnym składzie pewnie już nie.

Co w takim razie z nowym rozgrywającym? Trener Krzysztof Stelmach mówił, że byli dwaj kandydaci.

- Byli dwaj, został tylko jeden, a 28 grudnia mija ostateczny termin zgłoszeń nowych graczy. Jeśli odliczymy święta, to zostało nam po prostu kilka dni. Do tego jeszcze nie mamy sygnału, że nasz ewentualny zawodnik zgadza się na przedstawione mu warunki. Dzwoniłem do niego kilka razy i nie odbiera telefonu. A rynek siatkarzy jest o tej porze puściutki.

Nie powie pan o kogo chodzi?

- Na razie nie ma o czym mówić, ale kiedy tylko podpiszemy kontrakt, to natychmiast ogłoszę, kto zagra w ZAKSIE.

Wracając do ligi. Po ostatnich porażkach straciliście prawie całą przewagę. Macie tylko dwa punkty więcej niż Skra. Wciąż pan wierzy, że zakończycie rundę zasadniczą na pierwszym miejscu?

- Wierzę, ale to nie będzie łatwe zadanie. Nawet przez moment nie myślałem, że cały czas będziemy wygrywać. To musiało się kiedyś skończyć. Liga jest silna, sześć zespołów walczy o czwórkę, a te z dołu też potrafią odebrać faworytom punkty, więc utrzymać się na pozycji lidera będzie naprawdę trudno. Wierzę jednak w zespół i trenerów, którzy na pewno będą walczyć o czołową lokatę. Zresztą, nie liczy się kto teraz prowadzi, ale kto będzie pierwszy na koniec rozgrywek. Oby nas tylko kontuzje oszczędzały.

Jest jeszcze Liga Mistrzów, w której pod względem sportowym idzie wam świetnie. A ja zapytam o finanse. Dopłacacie jeszcze do tego "interesu", czy nie?

– Dopłacaliśmy, dopłacamy i będziemy dopłacać. Jeśli ktoś powie, że dostajemy nagrody za wygrane mecze, to ja od razu dodam, że to są nasze pieniądze, które wcześniej wpłaciliśmy federacji, więc nie zarabiamy ani grosza. Należności za prawa telewizyjne i reklamy inkasuje CEV. Bóg jeden tylko wie, gdzie te pieniądze idą. Na pewno jednak nie trafiają do klubów.

Może zrekompensuje to udział ZAKSY w Final Four. To możliwe?

- Wszystko będzie zależeć od losowania po fazie grupowej. Trzeba przecież przejść aż dwie rundy. Jeśli trafimy na drużyny spoza Włoch i Rosji, to wszystko będzie możliwe. Na razie trzeba jeszcze wyjść z grupy, a do tego brakuje nam jednego zwycięstwa.

Nie będzie się pan starał o organizację finału? Wtedy zagralibyście z urzędu.

– Nie, to są zbyt duże koszta, a my nie mamy na to pieniędzy. A poza tym, jak już mamy znaleźć się w w Final Four, to tylko po wygraniu sportowej rywalizacji.

Za chwilę Święta Bożego Narodzenia, potem Nowy Rok. Złoży pan za naszym pośrednictwem świąteczne życzenia wszystkim fanom ZAKSY?

- Kibicom życzę wiele zdrowia, szczęścia, pomyślności w życiu osobistym i wiele, wiele optymizmu w tych trudnych czasach. A zawodnikom przede wszystkim tego, co jak się okazuje jest ostatnio najważniejsze – zdrowia.

A my życzymy panu kilku dni spokoju, o których na razie tylko pan marzy. Oczywiście nie może również zabraknąć kolejnych wielkich sukcesów pana ukochanej ZAKSY.

Komentarze (0)