PP: Historia lubi się powtarzać - relacja z meczu MKS MOS Interpromex Będzin - Fart Kielce

Przed przyjazdem do Będzina Farta Kielce wszyscy kibice w Zagłębiu Dąbrowskim wspominali spotkanie Pucharu Polski, w którym uległ faworyt - AZS Częstochowa. Środowe spotkanie pokazało, że historia lubi się powtarzać - tym razem poległ Fart Kielce.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

W Będzinie przed przyjazdem Farta Kielce głośno wspominano spotkanie w ramach Pucharu Polski z 19 grudnia 2009 roku, gdy miejscowy MKS MOS pokonał wyżej notowany AZS Częstochowa, zapewniając sobie awans do ćwierćfinału tych rozgrywek. Odważnie mówiło się o nawiązaniu do tego meczu w prosty sposób - wyeliminowania z tegorocznych zmagań o Puchar Polski kolejnego faworyta, a mianowicie Fart Kielce. MKS-owi kibicowali wszyscy fani siatkówki w Zagłębiu Dąbrowskim.

Pobieżnie porównując składy obu drużyn, można wywnioskować, że bezsprzecznym faworytem był Fart. Klasa takich zawodników jak Xavier Kapfer czy Pierre Pujol, którzy znani są z występów w reprezentacji Francji, mówi sama za siebie. Wspomagani przez swoich kolegów na pewno chcieli zwyciężyć szybko, łatwo i przyjemnie, i wrócić do Kielc.

Jednak już początek spotkania pokazał, że będzinianie nie boją się znanych nazwisk i prowadzili 6:3. Gospodarze mieli spore problemy z dobrym przyjęciem serwisu Kapfera, lecz mimo to, nie oddali inicjatywy przyjezdnym. W dalszej fazie seta MKS wygrywał 19:16, ale kielczanie szybko wyrównali stan rywalizacji (19:19). Im bliżej końca - tym więcej emocji. Walka o triumf w końcówce premierowej odsłony toczyła się na przewagi, ale tę najważniejszą piłkę skończyli gospodarze (30:28).

Tak zacięta premierowa odsłona i wygrana MKS-u była już małą niespodzianką. Gdy wydawało się, że faworyci opanowali sytuację na parkiecie, gdyż wynik oscylował w okolicach remisu, do głosu doszła zagrywka Mateusza Zarankiewicza oraz niesamowite ataki Bartosza Dzierżanowskiego, które w znacznym stopniu przyczyniły się do triumfu w tej odsłonie (25:20).

Przegrywanie z pierwszoligowym zespołem zapewne było szokiem dla Farta, który na parkiet mógł powrócić albo zszokowany i niezdolny do jakiejkolwiek gry, albo zmobilizowany, by wygrać w tie-breaku. Prawdziwym okazał się pierwszy scenariusz, który napędzali gospodarze, grając jak z nut. Podopiecznym Rafała Legienia wychodziły niemal wszystkie zagrania, w co nie chcieli wierzyć ich rywale. Będzinianie prowadzili 17:9 i stało się jasne, że spotkanie zakończy się na trzech setach.

Po ostatnim gwizdku sędziego, który dobitnie ukazał bolesną prawdę, kielczanie po tradycyjnym podziękowaniu za grę pod siatką zwiesili głowy i szybko udali się do szatni, z której równie szybko do autobusu, było więc niemożliwe zapytać ich o wrażenia i wyjaśnienie dlaczego dali ograć się pierwszoligowej ekipie.

Natomiast w zagłębiowskich szeregach radości nie było końca. - To wyróżnienie jest dla mnie wyjątkowe, tym bardziej, że po drugiej stroni siatki grali klasowi zawodnicy. Graliśmy na luzie, nie musieliśmy wygrać, lecz bardzo chcieliśmy. To na pewno było widoczne na boisku. Powtarza się sen sprzed dwóch lat - podkreślił wybrany MVP Bartosz Dzierżanowski.

W kolejnej rundzie będzinianie zmierzą się również z bezsprzecznym faworytem - PGE Skrą Bełchatów. Na początku stycznia w ramach VI rundy Pucharu Polski właśnie ten zespół zawita do małej hali w Łagiszy. Czy i wtedy MKS MOS sprawi wielką niespodziankę?

MKS MOS Interpromex Będzin - Fart Kielce 3:0 (30:28, 25:20, 25:19)

MKS MOS: Zarankiewicz, Kantor, Wójtowicz, Syguła, Dzierżanowski, Szczygieł, Potera (libero) oraz Michalak, Miller, Łapuszyński.

Fart: Zniszczoł, Buszek , Kapfer , Kokociński, Pujol, Nilsson, Swaczyna (libero) oraz Król, Kamiński, Kozłowski.

MVP: Bartosz Dzierżanowski (MKS MOS Będzin)

Sędziowali: Katarzyna Sokół (pierwszy) oraz Andrzej Kobienia (drugi)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×