W GTPS toksyn wiele a chemii brak

W GTPS siatkarskie gwiazdy nie dość, że nie świecą, to jeszcze każda zdaje się być ulokowana na zupełnie innym niebie. Rok 2011 zespół kończy z dziesięcioma porażkami na koncie. - Przegrywamy nie tylko na boisku, ale także w głowach - mówi środkowy Michał Mysera.

W tym artykule dowiesz się o:

Odpowiedź na pytanie, dlaczego GTPS wciąż przegrywa jest prosta - bo w Gorzowie nie ma zespołu, nie ma chemii. Trudno bilans 9 ligowych porażek i 3 wygranych nazwać kryzysem. GTPS zwyczajnie od początku sezonu zawodzi. - Od kilku dni jesteśmy lepszym kolektywem, atmosfera na treningach skłania do cięższej pracy - przekonuje Michał Mysera środkowy GTPS, który do Gorzowa trafił ze Skry Bełchatów.

Przed sezonem lubuska ekipa miała być jedną z podstawowych sił na zapleczu ekstraklasy. W szóstce tego zespołu niemal każdy zawodnik otarł się o PlusLigę. A wyniku jak nie było, tak nie ma. Gorzowianie przegrali osiem spotkań pod rząd. Z Pucharu Polski wyeliminował ich drugoligowy Krispol Września, a w lidze zajmują przedostatnie miejsce - z beniaminkiem Cuprumem Lubin wygrywają tylko stosunkiem setów.

- Nie chcę nas usprawiedliwiać, ale przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele - mówi Mysera. - Problemy zdrowotne miał trener Andrzej Stanulewicz, potem kontuzja kapitana Pawła Maciejewicza. Poza tym wiele drużyn przed meczem z nami dodatkowo się mobilizuje, bo mamy w ekipie uznanych zawodników. Zatracamy wiarę w siebie, ale nie ma w tym nic dziwnego, bo po serii porażek nawet najlepsi siatkarze na świecie mają podcięte skrzydła - tłumaczy Mysera.

GTPS sezon zaczął od falstartu, przegrał z Energetykiem Jaworzno 0:3. Nie był to jednak najgorszy mecz w wykonaniu gorzowian. -Po porażkach z Wandą, Ślepskiem i Pekpolem jechaliśmy do Piły zagrać z ostatnim zespołem w tabeli. Przegraliśmy 0:3 w fatalnym stylu, a po meczu spadła na nas ogromna fala krytyki - wspomina zupełnie bezbarwne spotkanie siatkarz.

Roland Dembończyk przejął drużynę po pięciu ligowych porażkach i kolejne cztery mecze również przegrał. Jak na razie obecność nowego szkoleniowca nie jest antidotum na problemy gorzowian. - Nowy trener zwraca uwagę przede wszystkim na nasze mentalne samopoczucie. Wiele czasu poświęcił na rozmowy. Przegrywamy nie tylko na boisku, ale także w głowach. Jeśli chodzi o elementy siatkarskie, to pracujemy więcej nad blokiem i przyjęciem, bo z nimi mamy największe problemy - dodaje środkowy GTPS. - Dołek zażegnamy po pierwszym zwycięstwie w 2012 roku - przekonuje Mysera.

Komentarze (0)