Piotr Nowakowski: Jeszcze wiele mi brakuje, aby stać się najlepszym na świecie

W meczu 10. kolejki PlusLigi Asseco Resovia Rzeszów bez problemów uporała się z Indykpolem AZS Olsztyn. Spotkanie w Uranii miało jednostronny charakter, a dominacja gości nie podlegała dyskusji. Sprawdziła się stara zasada: kto zagrywa, ten wygrywa. - Zagraliśmy nieźle zagrywką, przez co przyjęcie naszych rywali pozostawiało wiele do życzenia - stwierdził Piotr Nowakowski.

Asseco Resovia Rzeszów do Olsztyna przyjechała z chęcią wygrania spotkania za 3 punkty, by choć trochę wynagrodzić sobie porażkę z Jastrzębskim Węglem. Cel został zrealizowany. Rzeszowianie zwycięstwem nad ekipą Tomaso Totolo zakończyli rok 2011. - Bardzo nas cieszy osiągnięty rezultat, ponieważ zakładaliśmy, że będzie to bardzo trudne spotkanie. Przed tym spotkaniem obie drużyny były na przeciwnych biegunach. Olsztynianie przystępowali do meczu z nami opromienieni wygraną z ZAKSĄ, my natomiast przegraliśmy mecz z Jastrzębskim Węglem, poza tym kilku siatkarzy zmogła choroba i do meczu z Olsztynem przystąpiliśmy w okrojonym składzie. Na szczęście udało się wygrać, dość szybko i przyjemnie. Oby kolejne dwa spotkania w Pucharze Polski, które mamy rozegrać znowu z Olsztynem zakończyły się podobnie – podsumował czwartkowy Piotr Nowakowski.

Siatkarze Resovii swoimi zagrywkami siali popłoch w szeregach rywali, którzy mieli olbrzymie problemy z przyjęciem, co znacząco przyczyniło się do końcowego wyniku. - Zagraliśmy nieźle zagrywką, przez co przyjęcie naszych rywali pozostawiało wiele do życzenia. Przykładamy sporą wagę do tego elementu. Na treningach poświęcamy dużo czasu na zagrywkę. W dzisiejszym meczu serwis nam "siedział", dzięki temu osiągnęliśmy korzystny rezultat - dodał.

Dla młodego środkowego tegoroczny rok był niezwykle udany i na długo pozostanie w pamięci. Decyzja o zmianie przynależności klubowej czy wywalczenie olimpijskiej kwalifikacji, to tylko niektóre wydarzenia roku 2011 z udziałem Piotra Nowakowskiego. - W mijającym roku trochę się działo. Zmieniłem klub. Z Częstochowy przeniosłem się do Rzeszowa. Mam nadzieję, że wyjdzie mi to na dobre. Czasem zmiana otoczenia jest bardzo potrzebna, żeby dalej się rozwijać i po prostu znaleźć nową motywację do grania. Natomiast sezon kadrowy zapamiętam, do końca życia, jako jeden z najlepszych, bowiem wierzę, że ten najlepszy będzie w 2012, kiedy ugramy coś wielkiego na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Nowakowski.

Rok 2011 był również niezwykle wyczerpujący, mecze ligowe przeplatane meczami w europejskich pucharach, ponadto długi i męczący sezon reprezentacyjny. Nic więc dziwnego, że zawodnik odczuwa już zmęczenie, ale nic nie może na to poradzić. - Oczywiście zmęczenie jest, ale taki nasz los. Jeśli chce się występować w reprezentacji, to trzeba tego zdrowia poświęcić trochę więcej. Musimy być przygotowani na to, że będzie ciężej, ale jeśli osiągamy takie sukcesy jak w tym roku, to zmęczenie odchodzi na dalszy plan - skwitował.

Piotr Nowakowski z roku na rok poczynił olbrzymie postępy. Jego tegoroczną grę oceniono bardzo wysoko. Okrzyknięto go nawet jednym z najlepszych środkowych na świecie. Wielu ekspertów w naszym kraju, uważa że już wkrótce możemy mieć najlepszego środkowego globu. - Życzyłbym sobie tego bardzo mocno, ale zobaczymy jak to się wszystko potoczy. Przede mną długa droga. Muszę jeszcze dużo trenować, aby być tym najlepszym. Na pewno słowa ludzi, którzy tak uważają są bardzo miłe i budują mnie od środka. Takie zdanie płynące z ust ekspertów powodują, że naprawdę można poczuć się lepszym. Zaznaczam jednak, że jeszcze wiele mi brakuje, aby stać się najlepszym - stwierdził na zakończenie.

Komentarze (0)