Dominika Sieradzan: Jak nie idzie to czasami ręce opadają

Siatkarkom AZS-u Białystok nie wyszło spotkanie we Wrocławiu. Akademiczki gładko przegrały 0:3 z Impel Gwardią i nie były zadowolone ze swojej gry. W drużynie z Białegostoku najlepsza na placu gry była Dominika Sieradzan.

Praktycznie tylko w pierwszym secie siatkarki AZS-u Białystok nawiązały walkę z Impel Gwardią Wrocław. Później na parkiecie w Hali Orbita we Wrocławiu dominowały już podopieczne Rafała Błaszczyka. - Myślałyśmy, że coś się nam uda tu wygrać, a przede wszystkim dobrze pograć. Nie ma ani wyniku, ani punktu, ani dobrej gry - mówiła po meczu Dominika Sieradzan.

Sieradzan była najskuteczniejszą zawodniczką w swoim zespole. Nie pomogło to jednak drużynie z Białegostoku w odniesieniu zwycięstwa. - Uważam, że w dużej mierze brakuje nam wiary w zwycięstwo, wiary w nasze umiejętności. My naprawdę potrafimy grać co pokazyłśmy na przykład w Sopocie, na ciężkim terenie z dobrym przeciwnikiem, a przychodzi do spotkania z rywalami, którzy są w naszym zasięgu, którzy prezentują podobny poziom i kompletnie nam te mecze nie wychodzą. Nie wiem czy się spalamy czy za bardzo chcemy, bo wiemy, że można. Ciężko mi powiedzieć, ale na pewno wiary w sukces nam brakuje - zaznaczyła siatkarka.

Sieradzan starała się przez cały mecz motywować swoje koleżanki. - Ciężko jest, wiadomo że każdy się stara. Ja akurat jestem taką osobą, że staram się trochę krzyczeć i w miarę dużo odzywać. Czasami źle, czasami może dobrze, bo niektórzy lubią, inni nie. Jak nie idzie to czasami też siły, ręce opadają - wyjaśniła.

Sieradzan mecz we Wrocławiu zakończyła jednak z grymasem bólu na twarzy. - Mam nadzieję, że to wszystko się dobrze skończy. Spięły mi się plecy w odcinku lędźwiowym. Trochę mnie przeraża podróż, bo jednak parę godzin będziemy jechać, ale mam nadzieję, że dotrwam do końca i będę gotowa do następnego meczu - podsumowała.

Komentarze (0)