Marko Bojic: Czuję się jednym z liderów

W spotkaniu przeciwko ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle wśród wyróżniających się zawodników Asseco Resovii był Marko Bojić. Przyjmujący z Czarnogóry od kilku tygodni sygnalizuje coraz lepszą dyspozycję. - Niewątpliwie czuję się coraz pewniej - potwierdził.

Inauguracyjna partia sobotniego meczu zdecydowanie nie wyszła gospodarzom. - Wydaje mi się, że to, iż pierwszy set zagraliśmy słabiej było do przewidzenia, biorąc pod uwagę trzy przegrane ostatnio przez nas mecze. Po początkowych problemach poradziliśmy sobie z presją, jaka na nas ciążyła. Cieszą więc ważne trzy punkty oraz przełamanie złej passy - tłumaczył Marko Bojić.

Ogólne zamieszanie związane z pomyłkami sędziów, o którym głównie dyskutuje się od sobotniego wieczora, doprowadziło do rozbawienia graczy obu drużyn. - Było dość zabawnie. Rozegraliśmy kilka akcji, a po chwili sędziowie anulowali je. Wszyscy zaczęliśmy się wówczas śmiać. Pod koniec meczu było tak duże zamieszanie, że tak naprawdę nie wiem dokładnie, co się wydarzyło. Myślę, że musimy poczekać na jakieś oficjalne decyzje władz ligi - stwierdził przyjmujący Resovii.

W meczu z ZAKSĄ Bojić dostał szansę na występ od początku spotkania. Widać wyraźnie, że możliwość dłuższego zaprezentowania się na boisku działa korzystnie na postawę zawodnika. - Niewątpliwie czuję się coraz pewniej. Wydaje mi się, że cała drużyna też to odczuwa i przekłada się to na dobrą atmosferę w zespole. Możemy być naprawdę dobrze funkcjonującą "maszyną" - zapewnił Czarnogórzec.

Czy 23-letni przyjmujący, który w kilku ostatnich spotkaniach swojej drużyny odgrywał ważną role czuje się liderem? - Wydaje mi się, że Resovia nie potrzebuje jednego lidera. W naszym zespole wszyscy - w zależności od dyspozycji w danym dniu - mogą pełnić tę rolę. Raz będzie to Gyorgy, raz ja, a kiedy indziej Paul. Tak więc można powiedzieć, że czuję się jednym z liderów - podsumował.

Bojić, podobnie jak pozostali zawodnicy rzeszowskiego klubu docenia klasę Fenerbahce Stambuł, ale też wierzy w pokonanie tej drużyny. - Fenerbahce to dobry zespół z dwoma znanymi wszystkim liderami - Ivanem Miljkovicem i Leonem Marschallem. Jednak oni nie są postaciami z innej planety, tylko normalnymi siatkarzami, których można pokonać. Mimo że nie graliśmy bardzo dobrze w pierwszym meczu, to rywalizacja była wyrównana. Dlatego uważam, że jeśli w środę pokażemy znacznie lepszą siatkówkę niż w Stambule oraz jeszcze lepszą niż dziś, to mamy realną szansę na to, aby pozostać w grze o Puchar CEV - zapewnił.

Źródło artykułu: