Ostatnią porażkę siatkarze z Nysy ponieśli 10 grudnia, kiedy to po emocjonującym pojedynku nie sprostali Ślepskowi Suwałki. Od tamtego momentu podopieczni Janusza Bułkowskiego idą jak burza. W pokonanym polu zawodnicy AZS-u zostawili między innymi: Pekpol Ostrołęka, BBTS Bielsko-Biała czy MKS MOS Będzin. Ekipa z Nysy po 17. rozegranych kolejkach plasuje się na 1 miejscu z dorobkiem 40 punktów. Jednak początek sezonu nie wskazywał na tak dużą dominację Stalowców.
- W najbliższych rozgrywkach powinniśmy walczyć o coś więcej niż tylko środek tabeli. Robimy wszystko, by jak najszybciej awansować. Jeśli nie w tym sezonie, to w najgorszym razie w następnym. Nie odpuścimy także Pucharu Polski, w którym chcemy zajść jak najwyżej, aby później zmierzyć się z przedstawicielami PlusLigi - zapowiadał przed rozgrywkami Dariusz Pięt, prezes Stali. W Pucharze Polski zawodnicy AZS-u nie zdołali zaistnieć, lecz w lidze od początku utrzymywali się w czubie tabeli. Mimo porażki na inaugurację rozgrywek, zawodnicy z Nysy wygrali następne dwa spotkania i zajmowali drugie miejsce w tabeli.
Dużym minusem ekipy z województwa opolskiego była ich postawa w meczach wyjazdowych. Podopieczni Janusza Bułkowskiego przegrali pierwsze cztery spotkania poza domem. W każdym pojedynku jednak na obcych parkietach Stalowcy zdobywali punkt. - Jeśli chodzi o te porażki wyjazdowe, to myślę, że z naszej strony nie ma jakiegoś problemu z tym związanego. Musimy tylko wyeliminować pojedyncze błędy - zapewniał w rozmowie z naszym portalem Krzysztof Andrzejewski, libero AZS-u. - Nasza gra powinna być cały czas równa. Przy wyrównanym poziomie jaki jest w I lidze, takie niuanse jak hala, jak dyspozycja dnia, jak przygotowanie taktyczne decyduje o zwycięstwie. Nie ma zespołu w rozgrywkach, który jest zdecydowanie lepszy od drugiego - dodał były gracz między innymi Delekty Bydgoszcz czy AZS-u Olsztyn.
Od porażki ze Ślepskiem Suwałki zawodnicy z Nysy wygrali wszystkie swoje ligowe spotkania. Imponująca była szczególnie ostatnia wiktoria nad podopiecznymi Sławomira Gerymskiego. Zespól Stali pozwolił rywalom zdobyć zaledwie 47 punktów w całym meczu. - Interesuje mnie walka tylko o pierwsze miejsce w lidze - mówił z całą stanowczością Andrzejewski. Nysianie mają absolutne podstawy do tego, aby celować w najwyższej lokaty w lidze. W drużynie AZS-u występuje kilku zawodników z przeszłością ekstraklasową. Mowa o Piotrze Łuce, Kamilu Kacprzaku czy Jarosławie Stancelewskim.
W tym roku po raz pierwszy w historii zwycięzca I ligi nie może być pewny, że w następnym sezonie występował będzie na parkietach ekstraklasy. A wszystko przez kontrowersyjny przepis o zamknięciu PlusLigi. - Zamknięcie PlusLigi to jest zły pomysł i tego będę się trzymał. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że ktoś nam na górze decyduje o tym, że budżet klubu musi wynosić trzy albo cztery miliony. Uważam, że zespół, który w I lidze wygrywa wszystko, a ma budżet tylko milion złotych, powinien awansować do wyższej ligi, bo każdy z tych chłopaków chce się pokazać. Nawet jeśli zespół taki przegra wszystkie mecze, to i tak jest to promocja dla miasta, radość dla kibiców, którzy mogą oglądać topowe drużyny - mówi poirytowany libero AZS-u.
Największym problem lidera I ligi mężczyzn jest jednak brak hali z prawdziwego zdarzenia. - Nie ma się co czarować, nasz obiekt nie spełnia wymogów i nie zostanie dopuszczony. W Nysie od dawna mówi się o hali z prawdziwego zdarzenia, są projekty i kosztorysy, ale póki co nic się w tej kwestii nie dzieje. Może szansa gry w ekstraklasie zmieni tę sytuację, bo już będzie dla kogo halę zbudować - podkreśla prezes klubu Dariusz Pięt.
Czy ekipę Janusza Bułkowskiego zobaczymy w przyszłym sezonie na parkietach ekstraklasy? Najpóźniej w maju zwycięzcy pierwszej ligi będą musieli złożyć aplikacje do gry w PlusLidze. Mogą to zrobić nawet cztery czołowe drużyny. Wtedy również okaże się gdzie w sezonie 2012/2013 występował będzie AZS Stal Nysa.