Czy u olsztyńskich Akademików coś drgnęło?

Akademicy z Olsztyna w sobotę kolejny raz obeszli się bez ligowych punktów. Jednak mecz z mocną ekipą Jastrzębskiego Węgla pokazał wreszcie trochę inny obraz zespołu, który ostatnie spotkania oddawał bez walki. - Można już rozmawiać o siatkówce w naszym wykonaniu - skwitował po meczu atakujący Wojciech Winnik. W środę AZS czeka typowy mecz "o sześć punktów" z ostatnim w tabeli Lotosem Treflem Gdańsk. Nie ma więc lepszego momentu na sprawdzenie nowego nastawienia olsztynian.

Kibice w Olsztynie ostatni raz byli dumni ze swojej drużyny 18 grudnia, kiedy Akademicy zupełnie niepodziewanie pokonali ówczesnego lidera tabeli, ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle - w dodatku świeżo upieczonego pogromcę Trentino PlanetWin365. Potem w kortowskim zespole było już tylko gorzej. Nie było nie tylko ligowych punktów. Zespół prezentował się coraz gorzej mentalnie i nie można wszystkiego tłumaczyć tylko kolejnymi kontuzjami, choć rzeczywiście stały się zmorą drużyny w tym sezonie.

Oddany bez walki mecz w Bydgoszczy był być może najgorszym w sezonie. Wydaje się, że sobotnim spotkaniem z Jastrzębskim Węglem zespół powoli odbił się od dna. Punktów wciąż nie zdobył, ale od pierwszych akcji kibice zobaczyli inny, walczący, wierzący w siebie zespół AZS-u. - Najgorsze w tym ostatnim okresie było to, że nie potrafiliśmy znaleźć przyczyny naszej słabej postawy - tłumaczył w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przyjmujący Wojciech Ferens. - Ale ta bezradność i niewiedza pomogły nam zbudować w sobie motywację na mecz z Jastrzębskim Węglem. Wiedzieliśmy, że nie mamy nic do stracenia i potrzebna jest tylko nasza dobra gra. Nie personalnie, tylko jako drużyna. Wspieraliśmy się nawzajem na boisku.

Słowa kolegi potwierdzał Wojciech Winnik. - W tym meczu wszystkie elementy były już na przyzwoitym poziomie siatkarskim. Dlatego możemy już mówić o siatkówce w naszym wykonaniu - skwitował po meczu atakujący. - Zaczęliśmy już atakować, serwować, blokować, przyjmować. To pozwoliło nam nawiązać walkę. W drugiej fazie meczu "odeszła" nam zagrywka. Jastrzębianie zagrywali mocno, a my już nie. Jednak cieszę się, że nawet w ostatnim secie nie zrobiliśmy tego, co było chociażby w Bydgoszczy. Czyli nie straciliśmy kilku punktów pod rząd, przeciwnie - podgoniliśmy wynik. To dla nas naprawdę ważne, bo w ostatnich meczach mamy momenty, kiedy wszyscy obawiamy się punktów traconych seriami.

Udało się wygrać tylko pierwszego seta, ale zabrakło dosłownie odrobinę, żeby urwać punkty osłabionemu brakiem Michała Łaski i Zbigniewa Bartmana rywalowi. Kto wie, jak potoczyłby się mecz, gdyby w wyrównanej końcówce rozgrywający Guillermo Hernan nie postawił tak stanowczo na Bartosza Krzyśka, który popełnił kilka błędów i nie dał zespołowi szansy na tie-break. Na drugim skrzydle czekał dobrze dysponowany tego dnia Wojciech Ferens, ale po meczu nie miał pretensji do Hiszpana. - To jest przeczucie rozgrywającego. Do końca trzeba mu ufać. Uznał, że Bartosz Krzysiek będzie tym zawodnikiem, na którego spadnie odpowiedzialność w końcówce seta. Wyszło jak wyszło, nie możemy go obwiniać. Nie o to chodzi, bo przecież na pewno chciał te piłki skończyć. Gra się całym zespołem, a my na pewno wyciągniemy z tego wnioski. To był kolejny mecz, w którym musieliśmy pokazać swoje dobre strony i odwrócić złą passę. Zmienić poczucie, które mieliśmy w ostatnich meczach. Co prawda graliśmy dalej falami. W czwartym secie zaczęliśmy dobrze, a potem zabrakło konsekwencji. Bolesne, że to nie były błędy wymuszone tylko błędy własne. Tak mało zabrakło do tie-breaka.

W środę w hali Urania Akademików czeka sprawdzian charakterów. Okaże się, czy tendencja zwyżkowa jest trwała, bo do Olsztyna przyjeżdża ostatni zespół w tabeli, Lotos Trefl Gdańsk. Porażkę trudno będzie usprawiedliwić. - W środę nie nastawiamy się na trzy punkty, nastawiamy się na naszą dobrą grę. Jeżeli zmobilizujemy się tak jak na mecz sobotni, śmiało możemy pokusić się o zwycięstwo. Nie będziemy składać żadnych deklaracji. Najważniejsza jest nasza gra. - ocenił Wojciech Ferens, na którego nie tylko dobrą formę, ale i bojowy charakter bardzo liczą kibice w Olsztynie.

Źródło artykułu: