Do zakończenia fazy zasadniczej PlusLigi pozostały dwie kolejki. Znamy już drużyny, które w play-offach powalczą o mistrzostwo kraju. Ostatnie mecze zadecydują jednak o tym, jak wyglądać będą pierwsze pary w kolejnym etapie rozgrywek. Ciekawy bój zapowiada się nie tylko w czubie ligowego zestawienia, ale i w jego drugiej części. Chrapkę na szóstą lokatę mają bowiem aż trzy zespoły - Tytan AZS Częstochowa, Fart Kielce, a także AZS Politechnika Warszawska.
W tym kontekście szczególnie istotna dla losów wymienionych ekip wydaje się niedzielna konfrontacja Inżynierów i Akademików. Na razie dzielą ich w tabeli dwa oczka (między nimi jest jeszcze Fart z jednym punktem mniej niż Tytan AZS). - Przed nami dwa mecze, które warto byłoby wygrać. Ale też nie będziemy rozdzierać w razie czego szat. Zajmiemy szóste, siódme lub ósme miejsce - właśnie o te trzy lokaty toczy się wciąż walka, wyżej na pewno już nie będziemy - trener Radosław Panas z ostrożnością podchodzi do najbliższej potyczki. - Niezależnie od tego, czy w play-offach zagramy ze Skrą, ZAKSĄ czy Resovią, każdy przeciwnik będzie mocny. Jakiejś wielkiej wagi więc do tego nie przywiązujemy - starał się studzić emocje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl
Zapytany o to, z której strony można podejść niedzielnych rywali, nie miał wątpliwości. - Z każdej! - rzucił od razu z uśmiechem. - Od lat, właściwie od kiedy jestem tu, w Warszawie, mecze z częstochowskim teamem są bardzo wyrównane i często kończą się dopiero w tie-breakach. Tak było i w zeszłym sezonie, tak było i w tym. Wszyscy pamiętają tę niewiarygodną, historyczną wręcz końcówkę z meczu w pierwszej rundzie - odparł po chwili namysłu. - Przeciwnicy zechcą się nam zrewanżować, zapomnieć o tamtym meczu. Znamy się jednak doskonale i trudno tu będzie czymkolwiek zaskoczyć graczy po drugiej stronie siatki - podkreślił.
Szkoleniowiec warszawskiej ekipy przyznał jednak, iż wyznaje zasadę mówiącą o tym, iż są rzeczy ważne i... ważniejsze! Jego zdaniem priorytetem wcale nie są teraz mecze ligowe. - Zrobiliśmy swoje, jesteśmy w ósemce i dlatego, owszem, skupiamy się na potyczkach z AZS-em Częstochowa i Treflem Gdańsk, ale przez najbliższy tydzień zdecydowanie najistotniejszy będzie rewanż w Charkowie, bo szkoda byłoby zaprzepaścić to, co już w europejskich pucharach dokonaliśmy - zaakcentował swoją opinię.
Niestety Radosław Panas nie ma wielkiego pola do popisu, jeśli chodzi o zmiany w składzie. Siłą rzeczy więc meczu z Tytanem AZS Częstochowa Politechnika nie odpuści. - Nawet gdybym chciał rotować składem, nie miałbym kim tak naprawdę. Mam na ławce trzech graczy, bo żaden z kontuzjowanych zawodników nagle mi nie wyzdrowieje, a ja nie będę ryzykował zdrowia pozostałych. Zagramy więc składem, którym graliśmy w ostatnim meczu - powiedział wyraźnie zawiedziony. Inżynierowie po raz kolejny więc zagrają praktycznie jedną szóstką. Czy i tym razem wyjdą z tej konfrontacji obronną ręką?