Damian Wojtaszek i AZS Politechnika Warszawska - skazani na tie-breaki

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W niedzielę w ramach 17. kolejki PlusLigi w Legionowie rozegrana została akademicka potyczka drużyn z Warszawy i Częstochowy. Zgodnie z tradycją, zakończyła się ona hucznym jak na siatkarskie realia tie-breakiem. Lepsi byli tym razem Inżynierowie ze stolicy.

Co mecz między warszawską i częstochowską ekipą, to tie-break. Ostatnio też można dostrzec zależność: Co mecz, to odniesiona w wyjątkowych okolicznościach wiktoria warszawiaków. Tak też było i tym razem - w pojedynku 17. kolejki PlusLigi. - Widocznie jesteśmy skazani na tie-breaki - ze śmiechem powiedział naszemu portalowi Damian Wojtaszek, libero stołecznego teamu.

- Oczywiście chcielibyśmy je wszystkie wygrywać. Tym razem się udało, jesteśmy szczęśliwi, że możemy dopisać dwa punkty do naszego konta. Teraz czeka nas bardzo ciężkie spotkanie z Treflem Gdańsk. Będziemy chcieli w nim zwyciężyć i awansować w ligowej tabeli - opisał pokrótce niedzielny mecz, w wyniku którego podopieczni Radosława Panasa zbliżyli się w tabeli do graczy spod Jasnej Góry na jeden punkt.

Jednak ten, kto na własne oczy widział warszawsko-częstochowską potyczkę, nie może mieć co do jednego najmniejszych złudzeń - AZS Politechnika Warszawska straciła w tej konfrontacji swoją szansę na zdobycie kompletu oczek i przesunięcie się w tabeli o co najmniej jedno oczko wyżej. Najlepsza do tego sposobność nadarzyła się w secie czwartym, lecz Akademicy odparli ich atak. - Mieliśmy swoją szansę, to fakt - przyznał libero. - Tak naprawdę na przestrzeni całego sezonu pojawiały się szanse na trzypunktowe zdobycze, których nie wykorzystaliśmy. Mam tu na myśli m.in. pamiętne spotkanie z Fartem Kielce, w którym prowadziliśmy już bardzo dużą liczbą punktów... Wtedy się nie udało się i wygraliśmy ostatecznie 3:2 - cofnął się myślami do minionych kolejek. Trudno jest nie żałować tego rodzaju spotkań, lecz z drugiej strony trzeba patrzeć przed siebie. - Walczymy mimo to dalej - powiedział jakby na potwierdzenie tej tezy Wojtaszek.

Inżynierowie nie byli w stanie wygrać za trzy punkty również dlatego, że na straży stał kluczowy dla postawy częstochowian przyjmujący. Dawid Murek, bo o nim mowa, niejednokrotnie ratował w tym meczu swoją ekipę efektywną zagrywką. - Dawid Murek to doświadczony zawodnik. Cały zespół AZS-u Częstochowy jest ciężki do przejścia, składa się z bardzo dobrych pod względem zagrywki i przyjęcia zawodników. Każdy z nich może wejść na boisko i zaserwować kilka asów - chwalił swoich rywali "Mały". - Nam udało się jednak popełnić mniej błędów. Zdarzały się nam przestoje, ale nadrabialiśmy to innymi elementami. Najważniejsza jest wygrana - podkreślił.

Damian Wojtaszek to zawsze mocny punkt warszawiaków w przyjęciu.
Damian Wojtaszek to zawsze mocny punkt warszawiaków w przyjęciu.

Wpływ na fakt, iż o końcowym rezultacie po raz kolejny zadecydował tie-break, miała także świetna znajomość rywala z obu stron. - Rzeczywiście można powiedzieć, że znamy się jak łyse konie. Graliśmy przeciwko sobie w różnych turniejach przedsezonowych, także w trakcie sezonu, gdy była jakaś przerwa, więc każdy się z każdym dobrze zna - zapewnił Damian Wojtaszek. Sam po meczu sporo czasu spędził na rozmowie przy siatce z kolegami z drużyny przeciwnej, m.in. Fabianem Drzyzgą. - Niektórzy się nawet przyjaźnią - jego słowa w tym kontekście nie mogą być więc dla nikogo zdziwieniem.

Czy jednak reprezentanci Politechniki nie mieli gdzieś z tyłu głowy środowego rewanżu z Lokomotiwem Charków w Pucharze Challenge? Wszak sam Radosław Panas przyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, że priorytetem jest teraz ćwierćfinał europejskich pucharów. - Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, by przygotowywać się do każdego kolejnego pojedynku, nie myśląc w tym samym czasie o innych spotkaniach. Nie ma wybiegania myślami w przyszłość. Konkretna analiza przed konkretnym meczem! - rozwiał wszelkie wątpliwości stołeczny libero.

W tej sytuacji nie warto więc rozstrzygać, czy ważniejsze są rozgrywki ligowe, czy pucharowe. Politechnika chce ugrać tyle, ile tylko się da - i to na każdej płaszczyźnie. - Nie można powiedzieć, że ważniejsza jest albo liga, albo Challenge Cup. Trener uczy nas stuprocentowej koncentracji przed każdym kolejnym spotkaniem. Gdy wychodzimy na boisko, wiadomo, że walczymy wtedy o wygraną - powiedział z naciskiem.

Po rewanżowym spotkaniu w Charkowie siatkarzy AZS-u czeka ostatnia kolejka PlusLigi, w której zmierzą się oni z Treflem Gdańsk. Mecz ten zadecyduje o tym, czy w play-offach Inżynierowie zmierzą się ze Skrą, ZAKSĄ czy Resovią. - Nie możemy lekceważyć przeciwników z Gdańska. Będziemy się starali zdobyć w tej potyczce komplet punktów, by móc awansować w tabeli - stwierdził Wojtaszek. - Aktualnie koncentrować się będziemy jednak tylko na meczu w Charkowie - powtórzył.

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
avatar
Fanka91
28.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda, ze nie było transmisji z tego spotkania, bo wynik 19:17 w tie-breaku mówi sam za siebie - musiało być bardzo emocjonująco!