Akademicy do stolicy Bretanii jechali z zaliczką w postaci zwycięstwa 3:1 w pierwszym spotkaniu rozegranym przed tygodniem w Częstochowie. Wygrana na własnym parkiecie była jednak tylko pierwszym krokiem w stronę półfinału. Podopieczni Marka Kardosa zdawali sobie sprawę, że rewanż będzie znacznie trudniejszy, co sprawdziło się w rzeczywistości, gdyż droga do półfinału wiodła ich przez "złoty set". Początek spotkania wcale nie wróżył jednak takiego stanu rzeczy.
W inauguracyjnym secie Akademicy triumfowali bowiem dość pewnie 25:20, zarysowując swoją przewagę po drugiej przerwie technicznej. Problemy zaczęły się jednak od drugiego seta, w którym francuska ekipa zaczęła do prawdy wyczyniać cuda w obronie, a dodatkowo swoje "trzy grosze" dołożyli również arbitrzy. Para sędziów podjęła bowiem kilka kontrowersyjnych decyzji w znacznej przewadze na niekorzyść częstochowian. Gospodarze doszli do głosu od drugiej przerwy technicznej w drugiej odsłonie. Podopieczni Borisa Grebennikowa rozstrzygnęli na swoją korzyść kilka ważnych kontrataków, w czym pomogli im sędziowie. Francuzi wygrali drugiego seta 25:22 i wrócili do gry.
W kolejnych dwóch setach ekipa z Rennes nie pozostawiła już częstochowianom cienia wątpliwości. Podopieczni Marka Kardosa potrafili dotrzymać kroku rywalom tylko do drugiej przerwy technicznej w trzeciej partii. Potem z rytmu wybili ich ponownie sędziowie, a dodatkowo koncert gry zarówno obronnej, jak i w polu zagrywki rozpoczęli gracze z Rennes. W obronie dwoił się i troił szczególnie Jenia Grebennikow, przed którym bez wątpienia rysuje się wielka kariera. Od stanu 16:13 Francuzi pozwolili Akademikom na zdobycie tylko dwóch punktów i w końcówce wręcz zmiażdżyli rywali. Czwarta odsłona miała podobny przebieg. Z tą jednak różnicą, że dopiero w ostatnich fragmentach miejscowi podkręcili tempo, a kluczowym elementem okazała się tym razem piekielnie mocna zagrywka, której w tym fragmencie posmakował m.in rozgrywający bardzo dobre spotkanie libero, Adrian Stańczak.
Mecz w regulaminowym czasie zakończył się zatem wygraną gospodarzy 3:1, co sprawiło, że losy awansu do grona półfinalistów miały ważyć się w "złotym secie". Zaprawieni w bojach częstochowianie, którzy podobną drogę przebyli w hiszpańskiej Almerii ponownie nie podłamali się i już od pierwszych piłek decydującej odsłony przejęli inicjatywę. Szybko po skutecznym ataku Łukasza Wiśniewskiego i asie serwisowym Fabiana Drzyzgi objęli prowadzenie 2:0. Częstochowianie wyraźnie złapali wiatr w żagle i zaczęli dominować nad rywalem. Po dwóch wykorzystanych kontratakach przez Dawida Murka i kolejnym asie serwisowym tym razem autorstwa Bartosza Janeczka, Akademicy prowadzili już 7:3. Wówczas ponownie dali o sobie znać arbitrzy, którzy nie zauważyli kolejnego ewidentnego asa Janeczka. Dwie kolejna akcje wykorzystał Keith Pupart i przewaga gości w mgnieniu oka stopniała do jednego oczka (7:6). Po zmianie stron Akademicy mimo wielu przeciwności losu nie spuścili jednak z tonu. Przy stanie 10:9 goście najpierw popisali się udanym blokiem, a w kolejnych dwóch wymianach w ataku pomylili się gospodarze i stało się jasne, że tylko kataklizm może pozbawić częstochowianom awansu. Żadnej niespodzianki już nie było, a spotkanie atakiem zakończył kapitan, Dawid Murek, który tym samym wprowadził swój zespół do półfinału Challenge Cup, w którym częstochowianie spotkają się z belgijskim Prefaxis Menen.
Rennes Volley 35 – Tytan AZS Częstochowa 3:1 (20:25, 25:22, 25:15, 25:18)
Rennes: Frangolacci, Pajusalu, Pupart, Repak, Lamoise, Weyl, Grebennikov (libero) oraz Kolacny, Corre.
AZS: Murek, Drzyzga, Gierczyński, Wiśniewski, Sobala, Janeczek, Stańczak (libero) oraz Hebda, Kamiński, Oczko.
Złoty set: 11:15
Awans: Tytan AZS Częstochowa
Bardzo fajnie, że nasze zespoły radzą sobie w pucharach Czytaj całość