- Było to niesamowicie ważne spotkanie, pełne emocji, nerwów. W przygotowanie do niego włożyliśmy dużo pracy i koncentracji. Mimo, że gładko wygrałyśmy pierwszego seta, to Dąbrowa pozbierała się i zaczęła grać swoją siatkówkę. Choć nie było łatwo i przegrywałyśmy już 1:2, to udało nam się odwrócić losy spotkania i zwyciężyć. Myślę, że kluczem do sukcesu była nasza głęboka wiara we własne umiejętności. Do samego końca mówiłyśmy sobie, że to właśnie my okażemy się zespołem lepszym. Tak też się stało, z czego jestem bardzo zadowolona - podsumowała decydujące o awansie do finału spotkanie Małgorzata Kożuch.
Zawodniczka z polskim paszportem podkreśliła, że tego triumfu nie byłoby bez wiernych kibiców, którzy w sobotnie popołudnie licznie wypełnili miejscową halę. - Kibice bardzo przyczynili się do naszego zwycięstwa. Jak zwykle dodawali nam sił przez całe spotkanie. Dziękuje im za to, że zawsze są z nami, krzyczą z cały sił tylko po to, aby nas wesprzeć. Bez względu na to, jaki jest rezultat - stwierdziła w rozmowie z naszym portalem Kożuch.
Mimo, że do rozstrzygnięcia rywalizacji pomiędzy Atomem a MKS-em potrzebne było aż pięć spotkań, co kosztowało zawodniczki bardzo dużo sił, to atakująca drużyny z Sopotu zaznaczyła, iż nie czuje wielkiego zmęczenia. - Choć nasza rywalizacja z Tauronem była rzeczywiście dość wyczerpująca, to akurat przed tym decydującym meczem miałyśmy cały tydzień na spokojne przygotowania. Nie musiałyśmy nigdzie podróżować, byłyśmy cały czas na miejscu. Mamy więc jeszcze sporo sił i będziemy chciały włożyć je w mecze przeciwko Muszyniance - dodała reprezentantka Niemiec.
Teraz zespół znad morza czeka seria finałowych spotkań przeciwko Bankowi BPS Muszyniance Fakro Muszyna, która w tym sezonie broni mistrzowskiego tytułu. - Na pewno będzie to bardzo ciekawa rywalizacja. Ciężko jednak przewidzieć co się wydarzy. My będziemy chciały zagrać w tym finale naszą najlepszą siatkówkę. Chodzi przecież o mistrzostwo Polski - zakończyła Kożuch.