Kapitan Asseco Resovii, Olieg Achrem przestrzega przed lekceważeniem drużyny ze Słowenii. Pomimo że nie jest ona naszpikowana gwiazdami, jak tureckie Fenerbahce, to fakt dotarcia do półfinału oznacza, iż jest naprawdę silna. - To, że gramy drugie spotkanie na wyjeździe z pewnością nie działa na naszą korzyść. Zawsze mówię, że drużyny, które grają mecze rewanżowe we własnej hali są w znacznie lepszej pozycji, bo ewentualnego złotego seta rozegrają przed własną publicznością. Nasz pojedynek z Fenerbahce pokazał, jak wielkie znaczenie ma przewaga własnego parkietu. Kiedy graliśmy w Lidze Mistrzów, mieliśmy okazję spotkać się z ACH Volley Lublana i z doświadczenia wiemy jaka atmosfera panuje w ich hali. Musimy być w pełni skoncentrowani do ostatniego punktu.
- Czekamy zwłaszcza na mecz rewanżowy w hali Tivoli, ponieważ spotkanie, które rozegramy w Polsce praktycznie nie będzie miało znaczenia. To mecz w Lublanie zadecyduje o awansie i nasi kibice z pewnością pomogą nam wygrać. Damy z siebie wszystko w Rzeszowie i z pewnością nie będziemy odpuszczać, ale jak już wspomniałem, z niecierpliwością czekamy na rewanż - powiedział kapitan ACH Volley Lublana Andrej Flajs.
Mecz w Lublanie ważniejszy niż w Rzeszowie
W półfinale Pucharu CEV zawodnicy Asseco Resovii Rzeszów zmierzą się z ACH Volley Lublana. Słoweńcy podkreślają, że mecz rewanżowy, który zostanie rozegrany w ich hali, będzie dla nich znacznie ważniejszy niż ten, który odbędzie się w Rzeszowie.