Adrian Stańczak: W trudnych momentach kibice podnosili nas na duchu

Siatkarze Tytanu AZS Częstochowa złotymi zgłoskami zapisali się w historii polskiej siatkówki. Częstochowski klub, jako druga polska drużyna w historii, może pochwalić się zdobyciem europejskiego trofeum. Podopieczni Marka Kardosa w sobotę po dramatycznym boju wywalczyli Puchar Challenge.

Częstochowianie zafundowali w sobotnie popołudnie swoim fanom prawdziwą "huśtawkę nastrojów". Po dwóch wygranych setach Akademicy byli już o krok od trofeum. Wówczas niczym Feniks z popiołów odrodzili się warszawianie i zwyciężając trzy kolejne partię doprowadzili do złotego seta. Koncert stołecznej ekipy trwał i w decydującej partii szybko zrobiło się 6:0. Potem wydarzyło się coś, co można określić mianem siatkarskiego cudu. Z biegiem czasu z warszawian zaczęło uchodzić powietrze i Akademicy wyrwali wręcz ostateczne zwycięstwo. - Tak, jak śpiewali kibice "puchar jest nasz" i chyba faktycznie Hitchcock, Spielberg, czy inny znany reżyser by tego lepiej nie wymyślił. Mówiliśmy sobie w szatni, że najlepiej byłoby, jakbyśmy ten mecz wygrali w złotym secie, najlepiej na przewagi. Było 18:16, a mieliśmy w planach 27:25 (śmiech). Nie no żartuję oczywiście, ale takie słowa w szatni padły. Cieszymy się z wygranej. Muszę podziękować kibicom, którzy tak licznie przyszli na nasz mecz i nie szczędzili gardeł. Pokazali, co to znaczny doping w siatkówce. W trudnych momentach nie przestawali i podnosili nas na duchu. Dzięki nim i mam nadzieję naszej dobrej grze wygraliśmy ten mecz - podkreślał libero gospodarzy, Adrian Stańczak, który należał do wyróżniających się zawodników na placu gry.

Akademicy od mocnego uderzenia rozpoczęli sobotnie spotkanie. W pierwszym secie dzielili i rządzili na boisku, triumfując 25:14. Drugi set również padł ich łupem, ale potem do głosu doszli przyjezdni. - Zaczęliśmy niesamowicie ten mecz. Byliśmy maksymalnie skoncentrowani. Popełnialiśmy mało błędów, ale Politechnika była bardzo spięta. Od trzeciego seta zaczęli grać trochę luźniej i nie popełniali już tylu błędów. Widowisko na pewno mogło się podobać. Wynik 3:2, złoty set wygrany na własnym parkiecie w Częstochowie bardzo cieszy - wspomina Stańczak.

Wychowanek Czarnych Radom w tym sezonie debiutował na europejskiej arenie. Lepszego debiutu nie mógł sobie zatem wyobrazić. - To jest mój debiut w europejskich pucharach i od razu na pierwszym miejscu go kończę. To bardzo cieszy. Ten klub jest uznaną marką zarówno na rynku europejskim, jak i polskim. Tutaj nikt nigdy się nie poddaje i walczy do końca. Tak było i tym razem i wygraliśmy puchar dla nas i dla kibiców - podkreśla 25-letni zawodnik.

Okazały puchar, jaki stał się w sobotę udziałem częstochowskiej ekipy jest najlepszym ukoronowaniem 22-letniej passy zespołu w europejskich pucharach. Co ciekawe, pierwotnie częstochowianie bronili barw naszego kraju w Pucharze CEV. Tam furory jednak nie zrobili. - Do każdego meczu podchodzimy maksymalnie skoncentrowani i chcemy wygrać. To jest nasz zawód, a wiadomo, jak się wygrywa, to lepsza atmosfera panuje na boisku. Łatwo i przyjemnie się gra. Faktycznie z tego pucharu odpadliśmy szybciej już w pierwszej rundzie z Turkami. Trzeba jednak przyznać, że grali bardzo dobrą siatkówkę, a my jeszcze nie byliśmy tak zgrani, jak oni. W pucharze Challenge, może tej gorszej kategorii też było kilka drużyn grających na wysokim poziomie. W finale spotkały się dwa polskie zespoły i w sumie nie wiem, co mam powiedzieć (śmiech) - cieszy się Stańczak, dla którego to największy sukces w dotychczasowej karierze. Jak zamierza go uczcić? - Jeszcze nie wiem. Mam nadzieje, że razem z drużyną gdzieś się spotkamy i wspólnie będziemy świętować ten wielki sukces dla całej częstochowskiej siatkówki, jak i dla każdego z nas indywidualnie - zauważa libero.

Tegoroczny sezon Akademicy już mogą zaliczyć do udanych. A przed nimi jeszcze decydujące spotkania w PlusLidze. - Nawet mecze z Rzeszowem były bardzo wyrównane. Rywale w końcówkach wygrywali, pokazując chłodniejszą głowę i większe doświadczenie. Do każdego meczu podchodzimy tak jak już mówiłem w pełni skoncentrowani i mam nadzieję, że pokonamy Farta Kielce - kończy Adrian Stańczak.

Częstochowianie zapisują w swoim dorobku Puchar Challenge
Częstochowianie zapisują w swoim dorobku Puchar Challenge
Źródło artykułu: