O ile środowy półfinał był nudnym i jednostronnym widowiskiem, o tyle w czwartek w Kędzierzynie-Koźlu już od początku spotkania dało się wyczuć duże napięcie. Po sennej atmosferze z dnia wcześniej nie zostało już nawet śladu. Już na początku zaiskrzyło pod siatką i w pierwszych kilku akcjach mieliśmy dwie wideoweryfikacje. Siatkarze ZAKSY, którzy byli niesamowicie zmobilizowani, jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną trzykrotnie zatrzymali rywala blokiem i prowadzili 7:4.
Resovia wyrównała na 7:7 przy zagrywce Piotra Nowakowskiego, ale długo grała bardzo nerwowo i mogła tylko marzyć o uzyskaniu kilkupunktowej przewagi, którą miała niemal cały czas w środowej potyczce. Rzeszowianie dopiero w drugiej fazie seta opanowali emocje. Świetnie serwowali Gyorgy Grozer i Olieg Achrem i goście odskoczyli na 18:13, a zupełnie nieradzący sobie w przyjęciu Guillaume Samica został zmieniony przez Serhija Kapelusa. Ukraiński siatkarz, zanim jeszcze miał szansę sprawdzić się na przyjęciu, sam stanął w polu zagrywki i radził sobie na tyle dobrze, że ZAKSA zdobyła cztery oczka z rzędu.
Chociaż później przyjezdni znowu uciekli rywalowi na kilka punktów, o losach inauguracyjnej odsłony spotkania przesądziła dopiero gra na przewagi, w której więcej zimnej krwi zachowali podopieczni Andrzeja Kowala.
Wydawało się, że przegrana podłamała ZAKSĘ, bo na początku drugiej partii na boisku dzieliła i rządziła Resovia, która prowadziła już 8:4. Przy arcytrudnym serwisie Michała Ruciaka miejscowi zdobyli jednak pięć oczek z rzędu i odwrócili wynik na 12:10. To wyraźnie dodało wiary gospodarzom i jak się później okazało, było kluczowe dla losów całej potyczki. Kędzierzynianie poprawili przyjęcie (67 proc. wobec niecałych 20 proc w partii pierwszej), wzmocnili atak i byli bardzo skuteczni na kontrze. W końcówce odskoczyli na cztery oczka i chociaż rzeszowianie dwoili się i troili, nie byli już w stanie odwrócić losów tej partii.
Już na początku trzeciego seta mieliśmy kolosalne zamieszanie z powodu rzekomej pomyłki w protokole (oba zespoły mają duże "szczęście" do tego rodzaju błędów sędziowskich). Dłuższa przerwa w grze jak się okazało była zupełnie niepotrzebna, bo wynik 4:3 był prawidłowy. To był jednak nie koniec kontrowersji w tym secie, bo w samej końcówce, z powodu zbyt dużej liczby błędnych decyzji, z placu gry został odesłany jeden z sędziów liniowych.
Jeżeli chodzi o czysto sportowy wymiar tej partii, był już znacznie mniej ciekawie. ZAKSA, która była jak nowo narodzona, już na początku wypracowała sobie kilka oczek przewagi, którą później stopniowo powiększała. Trener Andrzej Kowal wymienił połowę składu, ale nie poprawiło to obrazu gry jego zespołu, który słabo przyjmował i popełniał dużo błędów własnych.
Resovia dobrze zaczęła czwartą odsłonę spotkania, ale bardzo szybko role się odwróciły. Ponownie przy zagrywce Ruciaka miejscowi zdobyli pięć oczek z rzędu i wyszli na prowadzenie 11:9. Przy okazji, pozasportowych emocji nadal nie brakowało, bo za niesłuszną prośbę o wideoweryfikację, a co za tym idzie, opóźnianie gry, żółtą kartkę otrzymał Achrem. Całe zamieszanie zupełnie rozbiło przyjezdnych, którzy masowo zaczęli popełniać błędy. Tuż przed drugą przerwą techniczną dwa ataki pod rząd zepsuł jeszcze Grozer i przewaga ZAKSY wzrosła już do czterech oczek.
Chociaż ekipa z Podkarpacia próbowała jeszcze podjąć walkę w końcówce i zniwelowała dystans do rywala do dwóch punktów, została pogrążona zagrywką przez Ruciaka. Po blisko dwu i pół godzinnej potyczce miejscowi wygrali 3:1 i doprowadzili w play-off toczonym do trzech zwycięstw do remisu 1:1
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (24:26, 25:23, 25:20, 25:20)
ZAKSA: Zagumny, Rouzier, Czarnowski, Samica, Kaźmierczak, Ruciak, Gacek (libero) oraz Kapelus, Witczak
Resovia: Achrem, Lotman, Grzyb, Nowakowski, Grozer, Tichacek, Ignaczak (libero) oraz Dobrowolski, Kosok, Bojić, Gontariu
Stan rywalizacji: 1:1
Odrodzili się - relacja ze spotkania ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała 3:1 Asseco Resovię w drugim półfinale PlusLigi. Gospodarze zaprezentowali się w czwartkowej potyczce znacznie lepiej niż w środę, a decydująca dla losów potyczki byłą zagrywka Michałą Ruciaka. Po świętach rywalizacja przenosi się do Rzeszowa i wszystko zacznie się od początku.