- Moim zdaniem będzie trudniej. Obie drużyny są zmęczone po wtorkowym meczu, który kosztował je dużo siły. Wydaje mi się, że tym razem decydująca może okazać się dyspozycja dnia. Na pewno postaramy się, aby i tym razem emocji nie zabrakło i żebyśmy się na końcu mogli cieszyć z awansu do finału - zapewnił Grzegorz Kosok.
We wtorek widać było duże skupienie, ale i zdenerwowanie na twarzach zawodników z Rzeszowa. Wydawało się wręcz, że chęć zwycięstwa we własnej hali w pojedynku o wysoką stawkę paraliżuje trochę drużynę Resovii, która popełniała nieraz proste błędy.
- Obie drużyny bardzo się starały i chciały wygrać, ale czy to nas paraliżowało? Siatkówka to taki sport, w który wkalkulowane są błędy. Myślę, że wszyscy, którzy w nią grają, są psychicznie przygotowani na takie spotkania. Wychodzimy na parkiet po to, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Stres mógł dawać czasem o sobie znać, ale uważam, że to były takie ułamki, które nie odgrywały większej roli - zaznaczył środkowy z Rzeszowa.
Co w takim razie, zdaniem 26-letniego siatkarza, było decydujące? - Uważam, że najważniejsze było to, że byliśmy w stanie odpowiednio skoncentrować się po każdej akcji, nawet jeśli nie zakończyła się zdobyciem przez nas punktu - wyjaśnił.
Zacięte i długie spotkanie być może skończyłoby się wcześniej gdyby nie słabsza postawa rzeszowian w końcówce drugiej partii oraz w drugiej części trzeciego seta. - Nie ma sensu myśleć o gorszych fragmentach gry. Odnieśliśmy zwycięstwo i to nas cieszy. Musimy się skupić teraz wyłącznie na drugim meczu, na przygotowanie do którego pozostało nam naprawdę niewiele czasu - podkreślił Kosok.