Kaczor: Jedziemy do Ankary z podniesionymi głowami

Atakująca Muszynianki miała w piątek okazję do przekonania Alojzego Świderka, że zasługuje na udział w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich. Zawodniczka tłumaczyła zmienną formę drużyny zmianami.

O wyniku drugiego sparingu żeńskiej reprezentacji Polski z kadrą Niemiec, podobnie jak w pierwszym meczu, musiał rozstrzygnąć tie-break, jednak tym razem to podopieczne Giovanniego Guidettiego schodziły z parkietu zwycięskie. Siatkarki zza Odry wykorzystały mankamenty w grze polskiej drużyny i zasłużenie wygrały całe spotkanie. - To były dwa mecze dość podobne do siebie, oba zakończyły się w pięciu setach. Mam nadzieję, że to spotkanie podobało się kibicom. Szóstki obu zespołów dość często się zmieniały i każdą z dziewczyn można było zobaczyć w grze - oceniła tuż po piątkowym spotkaniu Joanna Kaczor, atakująca polskiej kadry siatkarek.

Jak prezentowała się gra polskich siatkarek przed docelową imprezą? Mówiąc delikatnie, różnie. Polki stać było na okresy niezłej i skutecznej gry, jednak równie często zdarzały im się błędy w przyjęciu i niepewne zagrania, przez które traciły dominację na boisku. - To jest pewnie spowodowane tym, że gramy w różnych ustawieniach. Trener ma na pewno w głowie koncepcję naszej gry i myślę, że wszystkie te zabiegi powinny zaprocentować - tłumaczyła zawodniczka.

Siatkarka nie chciała oceniać pomysłu trenera Alojzego Świderka na problemy z przyjęciem, który zakłada desygnowanie atakującej do odbierania zagrywki rywalek. Podzieliła się natomiast opinią na temat silnych stron drużyny, dzięki którym będzie miała ona szanse na walkę z Rosjankami, Serbkami i Holenderkami: - Mamy po prostu dobry zespół, który wyróżnia się niezłym poziomem gry w ataku. Kasia Skowrońska po kilku świetnych sezonach za granicą gra naprawdę dobrze. Mogę powiedzieć dużo dobrego o środkowych i rozgrywającej. Jedziemy do Ankary nastawione optymistycznie, z podniesionymi głowami i mam nadzieję, że wrócimy z niej zwycięskie - wyraziła swoją wiarę w sukces Kaczor.

Źródło artykułu: