Bezsenność w Sofii, czyli echa dymisji Radostina Stojczewa

Po klęsce Bułgarów w organizowanym w Sofii turnieju kwalifikacyjnym do IO zwolniony ze swojej posady został Radostin Stojczew. Ten ruch bułgarskiego związku piłki siatkowej nie zyskał aprobaty zarówno kibiców, jak i zawodników.

Reprezentanci Bułgarii, gospodarze europejskich kwalifikacji do IO, pewnie zmierzali do finałowego spotkania, jednak na ich drodze stanęli świetnie dysponowani Niemcy. Wynik 3:1 dla drużyny Vitala Heynena oznaczał odpadnięcie Bułgarów z turnieju, co powszechnie odebrano za klęskę selekcjonera Radostina Stojczewa i jego koncepcji prowadzenia drużyny. Sam szkoleniowiec chciał pożegnać się z rodzimą kadrą narodową dopiero po igrzyskach, jednak nie było mu to dane. Bułgarscy działacze siatkarscy bardzo szybko zorganizowali konferencję prasową, podczas której poinformowali o zdymisjonowaniu Stojczewa i zatrudnienia na jego miejsce Silvano Prandiego, trenera reprezentacji Bułgarii w latach 2008-10.

Szybka i bezwzględna decyzja prezydenta bułgarskiej federacji Dancho Lazarova odbiła się szerokim echem wśród kibiców, którzy podczas finałowego meczu odbywającego się w Sofii turnieju nieraz skandowali nazwisko trenera klubu z Trentino, wyrażając w ten sposób dezaprobatę dla decyzji związku. Swoje zdanie na temat słabego występu swojej drużyny miał Wladimir Nikołow, doświadczony atakujący bułgarskiej kadry: - Niezwykle mnie irytuje słowa o naszym rzekomym braku motywacji. Czy na parkiecie znajdował się choć jeden zawodnik, który nie był odpowiednio zmotywowany? To nie jest czas, by mówić o atmosferze w naszej drużynie!  - twierdził siatkarz, który miał własne wytłumaczenie niektórych kontrowersyjnych decyzji Stojczewa: - Nasz trener to prawdziwy pracoholik. Nie można mówić inaczej o kimś, kto pracuje dziennie po 18-20 godzin. Ten człowiek oddaje całe swoje życie dla pracy i sportowego wyniku. Trudno jest w takim wypadku utrzymywać pełną koncentrację. Dla mnie był to podstawowy błąd Stojczewa w jego pracy i powiedziałem mu o tym - zdradził Nikołow.

Spore zaskoczenie wywołała plotka, jakoby Matej Kazijski chciał zrezygnować z występów dla kadry. Ten gest miałby być znakiem protestu wobec decyzji władz związku o zwolnieniu Stojczewa, który jest także trenerem atakującego w klubie z Trentino. - Jeżeli Matej chce w ten sposób ukarać Dancho Lazarova, to przede wszystkim skrzywdzi naszą drużyną, w której grał przez tyle lat, i wszystkich kibiców, którzy dopingowali go i skandowali jego imię - siatkarz nie szczędził ostrych słów.
- Gdy nie ma wyników, poniesienie pewnych ofiar jest uzasadnione. Mamy nadzieję, że z Silvano Priandim uda się nam zwyciężyć w kolejnych kwalifikacjach. Wierzymy w to i będziemy ciężko pracować, by osiągnąć ten cel -

zapowiada bułgarski atakujący. Włoski trener, podobnie jak jego poprzednik, nie będzie mógł liczyć na spokojny sen. Jego drużyna zagra w turnieju interkontynentalnym z Francją, Egiptem i Pakistanem, a każdy inny wynik niż uzyskanie awansu na igrzyska będzie narodową katastrofą.

Komentarze (0)