LŚ grupa C: Bardzo ciekawie w pierwszym dniu

Premierowe spotkania grupy C Ligi Światowej przyniosły wiele emocji i zaskakujący przebieg wydarzeń. Skazywani na porażkę Francuzi pokonali Amerykanów 3:1, zaś gospodarz turnieju, reprezentacja Włoch, musiał mocno się namęczyć, aby dopiero po tie-breaku ograć Koreę Południową.

Najpierw na parkiet hali we Florencji wybiegli mistrzowie olimpijscy oraz Trójkolorowi. Pomimo świetnego początku i kontynuacji dobrej gry we fragmentach otwierających drugą partię, Amerykanie musieli uznać wyższość rywali.

Nie wystarczyła dobra postawa dwóch skrzydłowych USA, Matthew Andersona i Claytona Stanleya. Obaj zdobyli odpowiednio: 14 i 17 punktów. Jeszcze lepiej wypadli jednak Marien Moreau i Earvin Ngapeth, ponadto bardzo wspomógł ich, wchodzący z ławki, Guillaume Samica. Francuzi sprawili przeciwnikom spore problemy swoją zagrywką.

Dzięki temu zwycięstwu podopieczni Phillipe'a Blaina objęli prowadzenie w tabeli. Mają na koncie 3 "oczka" i o jedno wyprzedzają Włochów.

USA - Francja 1:3 (25:17, 20:25, 24:26, 17:25)

USA: Stanley, Anderson, Lee, Suxho, Priddy, Holmes, Lambourne (libero) oraz Lotman, Millar, Salmon, McKienzie.

Francja: Trefle, Moreau, Ngapeth, Pujol, Yuia, Le Roux, Exiga (libero) oraz Grebennikov, Toniutti, Samica, Sol.

***

Drugie starcie przyniosło jeszcze więcej emocji. Po prawie trzygodzinnym (!), trzymającym w napięciu widowisku triumfowali Włosi. Cztery z pięciu setów, w tym ten najważniejszy, kończyły się na przewagi. Zespół z Półwyspu Apenińskiego musiał przejść "drogę przez mękę", aby pokonać znacznie niżej notowanego rywala.

Na parkiecie nie brakowało walki. Taki obrót wydarzeń gospodarze mogą po części "zawdzięczać" sobie, ponieważ popełnili masę prostych błędów. Z kolei Koreańczycy poczynali sobie coraz śmielej. Szczególnie we znaki dał się Kim Yo-Han, autor dwudziestu dwóch punktów.

Ekipa z Azji miała dużą szansę na zakończenie tego meczu w czterech setach. Nie wykorzystała jednak prowadzenia 2:1 i kilku piłek meczowych w górze. Sprawy w swoje ręce wziął Michał Łasko i to po jego asie serwisowym doszło do tie-breaka. Kilkanaście minut później lider Italii wyrzucił piłkę w aut i Korea wygrywała 12:11. Zakończony również na przewagi decydujący set ostatecznie padł łupem gospodarzy, choć trzeba przyznać, że ostatnią piłkę otrzymali oni w prezencie, ponieważ po ataku Koreańczyków piłka wylądowała ewidentnie w boisku, ale w opinii arbitrów znalazła się poza polem gry.

Korea Południowa - Włochy 2:3 (26:24, 25:27, 25:21, 27:29, 16:18)

Korea Płd.: Jeon, Han, Lee Sun-Kyu, Kim Hak-Min, Kim Yo-Han, Shin, Yeo (libero) oraz Kwon, Park, Lee Kang-Joo.

Włochy: Kovar, Zaytsev, Buti, Travica, Birarelli, Sabbi, Giovi (libero) oraz Papi, Łasko, Boninfante, Savani, Fei.

W sobotę Koreańczycy zagrają z Amerykanami, natomiast Włosi podejmą Francję.

DrużynaMZPRatio setRatio m. punktyPunkty
USA 12 9 3 1.875 1.055 26
Francja 12 9 3 1.526 1.088 24
Włochy 12 5 7 0.821 0.972 15
Korea 12 1 11 0.457 0.904 7
Komentarze (3)
avatar
stary kibic
19.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Rouzier był na ławce.. Mecz wygrali zawodnicy z ławki, tylko Anton się nie załapał. 
avatar
MDmaster1212
19.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sam nie wiem czemu, ale darzę Francuzów sympatią i cieszę się, że Amerykanie oberwali. Tylko co się stało z Rouzier'em? 
avatar
stary kibic
19.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Amerykanie zagrali pierwszego seta, a potem wyszli na kawę. I już nie wrócili, a Francuzi mieli przednią zabawę w takt zagrań Toniuttiego i roześmianego Samici. Liczyłem, że Amerykanie załatią Czytaj całość