Ireneusz Mazur dla SportoweFakty.pl: Spodek, miejsce mistyczne

Tuż przed hitem katowickiej LŚ, jakim było bez wątpienia spotkanie Polska - Brazylia, udało nam się porozmawiać z byłym trenerem polskiej kadry na temat przeszłości i przyszłości biało-czerwonych.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

- Spodek jako obiekt sportowy ma dla mnie ogromne znaczenie, zarówno emocjonalne, jak i w sensie historycznym, ponieważ miałem okazję oglądać tu mecze siatkówki reprezentacji Polski prowadzonej jeszcze przez trenera Huberta Wagnera. Również i ja miałem okazję i szczęście prowadzić polską kadrę i rozgrywać z nią mecze w Spodku: były wspaniałe momenty, ale też i porażki, jednak dzięki kibicom sama atmosfera tego miejsca potrafiła kompensować gorycz nawet najdotkliwszej przegranej. Dla mnie - i nie tylko dla mnie, ale także dla wielu kibiców - jest to swego rodzaju miejsce mistyczne, wywołuje ono dodatkowe emocje i energię - tak odpowiedział Ireneusz Mazur na pytanie o wrażenia związane z katowicką halą, nazywaną niekiedy "mekką polskiej siatkówki".

Każdy mecz siatkówki rozegrany w Spodku urasta do rangi sportowego święta dzięki tysiącom wiernych i żywiołowo dopingujących fanów obecnych na trybunach. Jednak chyba od zawsze największym zainteresowaniem cieszyły się spotkania Polaków z reprezentacją Brazylii, to one (poza spotkaniami z Rosją) miały szczególną rangę dla wszystkich związanych z polską siatkówką. - Miałem okazję grać z Brazylią, niestety, nie miałem szczęścia wygrać z tym zespołem w Polsce; jednak drużyna, która prowadziłem, w kolejnych latach była kierowana przez trenerów, którzy wprowadzili w niej nową jakość. Myślę, że kluczowym, przełomowym momentem dla ówczesnej reprezentacji Polski był właśnie ten słynny, drugi mecz z Brazylią (rozegrany 27 lipca 2002 roku, wygrany przez Polaków 3:2 - przyp.red). Dawid Murek zagrał wtedy świetne spotkanie: o ile można użyć takiego zwrotu w odniesieniu do siatkówki, można powiedzieć, dla podkreślenia jego ówczesnej dyspozycji, że sam wygrał wtedy mecz. Miałem z tego powodu niesamowitą satysfakcję, choćby dlatego, że to zawodnik, którego szkoliłem od samego początku sportowej kariery, przeprowadzając go przez wszystkie jej szczeble - wspominał były selekcjoner siatkarskiej reprezentacji Polski.

W spotkaniach z Kanadą i Finlandią ekipa Andrei Anastasiego co prawda nie ustrzegła się sporej ilości błędów, ale nadrabiała to fantastyczną postawą w polu serwisowym, a także szczelnym blokiem. - Faktycznie, jesteśmy w dość dobrej dyspozycji w takich elementach jak blok i zagrywka. Oczywiście nie jest to jeszcze optymalna forma, taka, dzięki której moglibyśmy powiedzieć: mamy kompletny zespół. Jesteśmy na dobrej drodze, by reprezentacja grała regularnie trudną zagrywką, by popełniała mniej błędów i grała dobrze w obronie. Ważne jest, że większość tych siatkarzy to gracze z ogromnym potencjałem i jednocześnie z wielką wolą wygrywania, na tyle odważni, by podejmować konieczne ryzyko - chwalił kadrę narodową Mazur.

Rozmowa z byłym trenerem m.in Skry Bełchatów i częstochowskiego AZS-u odbyła się tuż przed wyczekiwanym starciem biało-czerwonych z drużyną Brazylii. Zapytany o przewidywany wynik meczu, ekspert przestrzegał przed zbytnim hurraoptymizmem: - Wszystkie dane dotyczące potencjału sportowego i obecnej dyspozycji tej drużyny mówią, że możemy dziś zwyciężyć. Ale to jest sport i musimy mieć świadomość, że w nim zdarzają się lepsze i gorsze dni. Przez to nie można z pewnością zakładać zwycięstwa. Jak najbardziej mamy szanse na wygraną, ale czy tak się stanie? Tego nie wiem - stwierdził szkoleniowiec. Ponad dwie godziny później polscy siatkarze rozwiali wątpliwości naszego rozmówcy, zwyciężając z Canarinhos w tie-breaku.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×