WGP: Nie pomściły kolegów - relacja z meczu Polska - Brazylia

Dzięki dziesięciominutowej przerwie polskie siatkarki zaczęły dobrze grać i udało im się doprowadzić do tie-breaka, którego otworzyły w dobrym stylu, ale błędy własne zamknęły im drogę do wygranej.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Siatkarska niedziela stała pod znakiem pojedynków z reprezentacjami Brazylii. Podopieczni Andrei Anastasiego musieli uznać wyższość Canarinhos, więc polscy kibice życzyli sobie, by panie schodziły z parkietu zwycięskie. Kilka minut po 20 rozpoczęła się konfrontacja w łódzkiej hali, a trener Alojzy Świderek zdecydował się na dwie roszady w wyjściowym składzie - spotkanie rozpoczęły Karolina Kosek oraz Krystyna Strasz.

Biało-czerwone od początku grały bardzo zmobilizowane i nie odstawały poziomem od rywalek. Jednak pięciopunktowa seria przyjezdnych, która potem została minimalnie zniwelowana, miała swoje odbicie w wyniku. Brazylijki utrzymywały prowadzenie, które na drugiej przerwie technicznej znów wynosiło pięć "oczek". Polki nie potrafiły wykorzystać swoich szans w ataku, co nie stanowiło problemu dla Canarinhos, które umacniały swoją przewagę. Różnica w wyniku urosła do ośmiu punktów, co niemal zamykało naszym reprezentantkom drogę do zwycięstwa. Kłopoty z przyjęciem, które było niedokładne to tylko jeden z powodów przegrania premierowej odsłony.

Zmiana rozgrywających miała być lekiem na słabą skuteczność ataku, drugi set na parkiecie rozpoczęła więc Joanna Wołosz, a przyjęcie miała poprawić Paulina Maj. Co by było gdyby Polki kończyłyby ataki, pokazało kilka akcji przed pierwszą przerwą techniczną - właśnie skończone piłki i szczęśliwy as serwisowy Bereniki Okuniewskiej zniwelowały straty w wyniku do jednego punktu. Izabela Żebrowska w polskiej kadrze ma pełnić rolę egzekutorki i wespół z Katarzyną Skowrońską-Dolatą zdobywać punkty. Jednak niedzielny mecz nie był dobry w wykonaniu "Żeberka" (zdobyła tylko jeden punkt, blokiem), która opuściła parkiet.

- Jedziemy, odrobimy to! - mobilizowały się na drugiej przerwie technicznej polskie siatkarki (10:16). Ich gra była ciut lepsza niż w premierowej odsłonie, ale nie odzwierciedlał tego wynik, który z akcji na akcję stawał się coraz bardziej korzystny dla Brazylijek. Rywalki grały "na luzie", co tylko ułatwiało im zdobywanie punktów.

Dziesięciominutowa przerwa nie raz sprawiała, że drużyny zmieniały swoje oblicze. Na to liczyli polscy kibice. Po powrocie na boisko… ten scenariusz zaczął się realizować, biało-czerwone prowadziły bowiem trzema punktami, które zniknęły w okamgnieniu jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną. Katarzynie Skorupie, która wróciła do wyjściowego zestawienia, udało się poukładać grę, a skrzydłowe i środkowe kończyły więcej ataków. Wynik oscylował w okolicach remisu, ale nerwowe zagrania biało-czerwonych mogły dać zwycięstwo przeciwniczkom. Błędy popełniały Brazylijki, a podwójna zmiana (Kaczor i Wołosz na boisku) tym razem przyniosła efekt. Joanna Kaczor zdobyła ważne punkty, ale błędy w ataku pozostałych zawodniczek doprowadziły do nerwowej końcówki, która zakończyła się wygraną gospodyń.

Zanim czwarty set się rozpoczął, nasze reprezentantki prowadziły już 1:0. Żółtą kartkę za dyskusję otrzymał bowiem trener Ze Roberto, który miał uzasadnione pretensje do decyzji sędziów w ostatniej akcji trzeciej odsłony (piłka po bloku na Skowrońskiej wpadła w boisko, czego sędziowie nie zauważyli). Gra była zacięta, ale przeważały Polki, które zaczęły grać na swoim poziomie. Wystarczało to do utrzymywania kilkupunktowej przewagi.

Jednak Canarinhos nie poddawały się i walczyły co sił, by doprowadzić do remisu. Ich szkoleniowiec wprowadził na boisko doświadczoną Mari, miała ona uratować trzy punkty, które zasiliłyby konto Brazylijek w przypadku wygranej 3:1. Ta przyjmująca zdobyła ważne "oczka" oraz była pewną opcją w ataku. Polki odparły napór rywalek i doprowadziły do tie-breaka.

Zawodniczki z Ameryki Południowej rozgrywały tym samym już trzeciego tie-breaka podczas łódzkiego turnieju. Rozpoczął się on dla nich źle, ale już po chwili otrząsnęły się i szybko doprowadziły do remisu. - Nic się nie dzieje, głowa chłodna i gramy do końca - mobilizował swoje podopieczne Alojzy Świderek podczas przerwy na żądanie. Do głosu doszły problemy w przyjęciu, które wykorzystały Brazylijki i prowadziły 11:9. - Doszliśmy mu, bo wierzyliśmy. I teraz dalej wierzymy! - mówił do swoich zawodniczek Świderek. Wiara nie oparła się dobrym zagraniom rywalek i błędom Polek. Była szansa na wygraną, ale biało-czerwone zaprzepaściły ją przez błędy własne.

Polska - Brazylia 2:3 (15:25, 13:15, 25:23, 25:22, 10:15)

Polska: Skorupa, Skowrońska-Dolata, Bednarek-Kasza, Okuniewska, Kosek, Żebrowska, Strasz (libero) oraz Wołosz, Kaczor, Maj (libero), Kasprzak, Tokarska.

Brazylia: Paula, Adenizia, Fernanda, Tandara, Fe Garay, Natasha, Camila (libero) oraz Joyce, Dani Lins, Mari.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×