O problemach klubu z Rzymu pisaliśmy już w artykule tydzień temu. Jednak wtedy sytuację rzymskiego zespołu określaliśmy jako "niejasną". Teraz już pewne jest, że kolejną włoską drużyną, jaka zniknie z Serie A, będzie M. Roma Volley. - Pierwsze oznaki kryzysu pojawiły się cztery lata temu, lecz wtedy się nimi nie przejąłem, chciałem iść naprzód. Niestety, obecna sytuacja uniemożliwia mi przekazywanie większej ilości funduszy na sport - tłumaczy kierownik zespołu.
W ostatni dzień przed upłynięciem terminu rejestracji klubów do gry w Serie A1, manager Massimo Mezzaroma podał do mediów informację o tym, iż M. Roma Volley nie zgłosi chęci udziału we włoskiej ekstraklasie w najbliższym sezonie. Zespół będzie jednak ciągle istniał i występował w niższej Serie B1. Przyczyną takiej decyzji są problemy finansowe oraz kryzys ekonomiczny (brak sponsorów), jakie dopadły włoski klub. - Podjąłem tą decyzję tak późno, gdyż do końca wierzyłem, że uda się postawić zespół na nogi, że znajdę rozwiązanie i przetrwamy ten ciężki okres. Chciałem kontynuować to, co zacząłem sześć lat temu, dlatego celowo rozmowy z ewentualnym sponsorem były prowadzone bez medialnego rozgłosu - mówił Mezzaroma.
Zespół niedawno rozpoczął swoją działalność na szerszą i profesjonalną skalę. Było to w 2006 roku, kiedy wspomniany Mezzaroma wykupił miejsce we włoskiej Serie A. W drużynie występowali wtedy zawodnicy, którzy obecnie grają "pierwsze skrzypce" w reprezentacji Włoch i innych reprezentacjach. Sukcesy przyszły bardzo szybko. Podczas 6-letniej historii, klub właśnie z powodów finansowych raz spadł do niższej klasy rozgrywkowej. Jednak po roku znowu do niej wrócił, by teraz ponownie zawitać w Serie B1.
Podobny los czeka wielki Sisley. Klub ten, jednak całkowicie zniknie z siatkarskiej mapy Europy. Do jego upadku nie chciał dopuścić, jeden z działaczy FIPAV, który doprowadził do zmiany siedziby klubu. Jednak takie działanie nie przyniosło oczekiwanego rezultatu i legenda światowej siatkówki kończy swoją bogatą sukcesów historię.