WGP grupa E: Pewne wygrane Brazylijek i Amerykanek

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W pierwszym meczu Włoszki pewnie pokonały reprezentację USA i z kompletem punktów przewodzą. W drugiej parze lepsze od Niemek okazały się Brazylijki, dla których było to czwarte zwycięstwo.

Początek spotkania był bardzo wyrównany, jednak jako pierwszym na dwupunktowe prowadzenie udało się wyjść Włoszkom (10:8). Stało się to po ataku Franceski Piccinini, która była najlepiej punktującą zawodniczką w swojej ekipie. Dzięki świetnemu atakowi z drugiej linii Logan Tom udało się Europejkom wyrównać stan pojedynku (14:14). Po chwili znowu prowadziły Włoszki. Przy mocnych zagrywkach Sereny Ortolani drużyna Hugha McCutcheona wykorzystała pomyłkę Lindsay Berg i osiągnęła trzy oczka przewagi (18:15). Kiedy wydawało się, że wynik seta jest już przesądzony, do gry wróciły Amerykanki, którym udało się doprowadzić do remisu (22:22). W końcówce dwa punkty zdobyte przez Tayyibe Haneef-Park przechyliły szalę zwycięstwa na stronę ekipy prowadzonej przez Marco Bracciego (25:27). - Mój zespół grał dobrze tylko pod koniec pierwszej partii - powiedział na konferencji szkoleniowiec Włoszek. Początek drugiej partii był całkowicie zdominowany przez Amerykanki. Punktowy serwis Logan Tom dał jej drużynie cztery oczka przewagi (2:6). Włoszki robiły co mogły, by powstrzymać rywalki, jednak to reprezentacja USA prowadziła na drugiej przerwie technicznej (13:16). W samej końcówce drugiego seta przewaga Amerykanek wzrosła do siedmiu punktów (13:20). Partia zakończyła się po po błędzie Giulii Rondon (20:25). Amerykanki po powrocie na parkiet utrzymały swoją dobrą grę. Po akcji zakończonej przez Jordan Larson zespoły zeszły na przerwę techniczną (3:8). Zmiany dokonane przez Marco Bracciego wprowadziły świeżość w szeregi Włoszek, jednak Amerykanki nie miały zamiaru oddać meczu. - Cieszę się, że mimo zmian przeprowadzonych przez rywalki, moja drużyna nie straciła rytmu gry - powiedział szkoleniowiec Amerykanek. Atak Destinee Hooker dał jej zespołowi 12 punktów przewagi (9:17). Spotkanie zakończyło się po akcji Jordan Larson. Do meczu i gry reprezentacji USA krytycznie podeszła kapitan drużyny. - To nie było nasze najlepsze spotkanie, jednak pokazałyśmy kilka dobrych zagrań - przyznała na konferencji Lindsay Berg. Kolejnym rywalem Amerykanek będzie reprezentacja Niemiec, Włoszki zmierzą się z Brazylijkami. Marco Bracii ma nadzieję, że w drugim meczu jego zespół zagra lepiej. - Środkowe powinny częściej brać udział w ataku, a cały zespół musi się skupić przed bardzo trudnym pojedynkiem - przyznał. Włochy - USA 0:3 (25:27, 20:25, 17:25) Włochy: Sara Anzanello, Giulia Rondon, Jenny Barazza, Serena Ortolani, Francesca Piccinini, Lucia Bosetti, Monica De Gennaro (libero) oraz Cristina Barcellini, Raphaela Folie. USA: Lindsey Berg, Jordan Larson, Christa Harmotto, Logan Tom, Foluke Akinradewo, Destinee Hooker, Nicole Davis (libero) oraz Tayyiba Haneef-Park, Tamari Miyashiro. *** Niemki rozegrały to spotkanie bez swojej kapitan Małgorzaty Kożuch. Brak najlepszej zawodniczki na początku meczu nie był widoczny, Europejki prowadziły 4:0. - Jestem dumny z mojej drużyny, ponieważ nie gra się łatwo bez kapitana, a moje zawodniczki poradziły sobie z ta sytuacją bardzo dobrze - powiedział Giovanni Guidetti. Brazylijki uwijały się na parkiecie, jednak dopiero po błędzie Maren Brinken udało im się uzyskać oczko przewagi (14:13). Niemki bardzo szybko wróciły do swojej gry i po zablokowaniu Fabiany ponownie prowadziły (14:18). Seta zakończyła punktowa zagrywka Heike Beier. Na początku tej partii powtórzyła się sytuacja z premierowej odsłony, Niemki wyszły na czteropunktową przewagę (0:4). Jose Roberto Guimaraes nie chciał pozwolić na rozkręcenie się rywalek, poprosił więc o czas dla swojego zespołu. Przerwa wpłynęła na jego zespół bardzo dobrze. Na pierwszą przerwę techniczną drużyny schodziły przy prowadzeniu Brazylijek. Z każdą akcją przewaga zespołu z Ameryki Południowej rosła. Na drugiej przerwie technicznej podopieczne Jose Roberto Guimaraesa miały cztery punkty więcej, a po skutecznym bloku Thaisy różnica wynosiła już 6 oczek (19:13). W końcówce Niemki nie umiały sobie poradzić z dobrymi serwisami rywalek. Partia zakończyła się błędem Christiane Fürst. Reprezentacja Brazylii wróciła na parkiet bardzo skoncentrowana, czego efektem były trzy punkty przewagi (5:2). Konsekwencja w grze pozwoliła Brazylijkom na stopniowe powiększanie dystansu dzielącego zespoły. Na drugiej przerwie technicznej różnica wynosiła 4 oczka (16:12). Giovanni Guidetti starał się zmienić obraz gry, jednak zmiany nie pomogły jego drużynie. - Nasze rywalki serwowały bardzo dobrze zmieniając wkładaną w to siłę - tłumaczył szkoleniowiec Niemek. W czwartej partii Brazylijki prowadziły od początku do końca. Błąd podwójnego odbicia popełniony przez Denise Hanke doprowadził do przerwy technicznej (8:4). Dzięki dobremu blokowi Niemki pomału odrabiały straty. Atak Heike Beier dał jej drużynie upragnione prowadzenie (13:15). Chwila dobrej gry Europejek podrażniła Brazylijki, które w chwilę ponownie odwróciły losy meczu na swoją korzyść i ostatecznie to one cieszyły się ze zwycięstwa. - Mimo wygranego pojedynku nasza radość nie jest pełna. W tym meczu popełniłyśmy zbyt dużo błędów, szczególnie w obronie i bloku. Do kolejnego spotkania musimy to poprawić - powiedziała kapitan Brazylijek. Najlepiej punktującą zawodniczką był kapitan reprezentacji Brazylii, która zdobyła aż 20 oczek. W szeregach Niemek 13 punktów dała swojej drużynie Maren Brinker. Brazylia - Niemcy 3:1 (18:25, 25:14, 25:18, 26:24) Brazylia: Fabiana Claudino, Paula Pequeno, Thaisa Menezes, Jaqueline Carvalho, Sheila Castro, Josefa Fabiola Sousa, Fabiana Oliveira (libero) oraz Adenizia Silva, Marianne Steinbrecher, Fernanda Ferreira. Niemcy: Denise Hanke, Corina Ssuschke-Voigt, Christiane Fürst, Heike Beier, Maren Brinker, Regina Burchardt, Lenka Dürr (libero) oraz Berit Kauffeldt, Anne Matthes, Lena Möllers.

Źródło artykułu: