Na każdym kroku zwycięzcy Ligi Światowej podkreślają, że Memoriał Huberta Jerzego Wagnera jest jedynie etapem przygotowań do igrzysk olimpijskich. Optymalna forma ma przyjść w Londynie. Mimo to, w Zielonej Górze biało-czerwoni stracili zaledwie seta, w sobotnim starciu z Niemcami.
Polacy byli stroną przeważającą. Zachowali więcej "zimnej krwi" w bardzo wyrównanej końcówce premierowej odsłony. Niemałą rolę w odniesieniu zwycięstwa w tej części odegrał Andrea Anastasi, przede wszystkim poprzez... swoją bardzo energiczną i emocjonalną reakcję po jednym z nieudanych zagrań swoich podopiecznych.
Patrząc na przebieg całego meczu nie sposób nie stwierdzić, iż nasi rodacy byli stroną przeważającą. - Kontrolowaliśmy przebieg spotkania - mówi Michał Ruciak. W trzecim secie w polu serwisowym pojawił się Georg Grozer i narobił sporo szkód swoim rywalom. - Poszedł na zagrywkę i zrobił taką przewagę, której nie sposób było odrobić. Pięć czy sześć asów serwisowych pod rząd rzadko się zdarza. Każdy z nas wie, że on potrafi tak zagrywać, no i właśnie tak to wyszło - komentuje przyjmujący polskiej reprezentacji.
Zawodnicy naszej kadry zdają sobie sprawę z tego, iż obecnie nie znajdują się w optymalnej dyspozycji. Ta ma przyjść na igrzyska olimpijskie, aczkolwiek do dwóch ostatnich występów podopiecznych Anastasiego nie można się przyczepić. - Na pewno nie jest to forma optymalna, taka, w jakiej chcielibyśmy się znajdować - nie ukrywa Ruciak.
Zwycięstwa budują atmosferę i podnoszą morale. Nie inaczej jest w polskiej reprezentacji, która uważana jest za jednego z faworytów do medali imprezy czterolecia. Wiąże się to jednocześnie z dużą presją. - Najważniejsze jest to, że wygrywamy, obojętnie w jakim stylu, że te dwadzieścia pięć "oczek" i trzy wygrane sety są po naszej stronie - kończy przyjmujący.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)