W przedsezonowych analizach dużo miejsca poświęca się stratom kadrowym PGE Skry Bełchatów i wzmocnieniom jej najgroźniejszych rywali z Asseco Resovią Rzeszów i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle na czele. Sporo mówi się również o problemach finansowych, zwłaszcza klubów akademickich. W takiej siatkarskiej rzeczywistości sporym zaskoczeniem byłoby wybicie się któregoś z klubów z mniej zasobnym portfelem. Za wcześnie jednak, by komukolwiek odbierać szanse…
A może nad morze?
Wyjazdy do Trójmiasta przeciętnemu człowiekowi kojarzą się głównie z wakacjami. Dla najsilniejszych drużyn PlusLigi w minionym roku były to z kolei wycieczki po łatwe - na ogół - punkty. W fazie zasadniczej sezonu 2011/2012 Lotos Trefl Gdańsk przed własną publicznością wygrał tylko 3 mecze. Klub z Pomorza był jednak beniaminkiem, który za awans do najwyższej klasy rozgrywkowej swoją cenę musiał zapłacić. W nadchodzących rozgrywkach powinno być już łatwiej. Zresztą już rywalizacja o zaszczytne 9. miejsce ubiegłego sezonu pokazała, że zespół z Gdańska w PlusLidze czuje się coraz pewniej.
Polish power, czyli siła zrozumienia
Obecny skład drużyny to swego rodzaju ewenement. W dwunastoosobowej kadrze znajduje się tylko jeden siatkarz z zagranicy (podobnie sytuacja wygląda w Częstochowie z tym, że trenerem ekipy spod Jasnej Góry jest Słowak). W ostatnim okienku transferowym do zespołu Dariusza Luksa nie dołączył żaden "stranieri", co przy transferach takich tuzów światowego volleya jak Matteo Martino, Nikola Kovacević, Luiz Felipe Fonteles czy Simon Tischer nie wróży zbyt wielkich szans na sukces. W Gdańsku, w dużej mierze z konieczności (za sprawą ograniczonych środków), postawiono na opcję polską. Nie musi to jednak wcale oznaczać słabości Trefla. Problemy komunikacyjne w takiej sytuacji ograniczone powinny być do minimum. Z nadawaniem na jednych falach z polskimi kolegami i sztabem szkoleniowym nie powinien mieć trudności również Matti Hietanen, który na wybrzeżu spędzi drugi kolejny rok. Co więcej, od początku przygotowań do nowego sezonu w zespole brakuje właśnie tylko Fina, który jednak ma już na koncie cały sezon współpracy z rozgrywającym, więc nie powinien mieć problemu z powrotem do drużyny. Jak na tym tle prezentuje się Jastrzębski Węgiel, który nie może w tej chwili korzystać z usług żadnego z zakontraktowanych reżyserów gry?
Brakujące ogniwo
Polska ekipa, która zebrała się w Gdańsku, ma wszelkie predyspozycje ku temu, by napsuć sporo krwi bardziej utytułowanym zespołom. Grzegorz Łomacz (rozgrywający) i Paweł Rusek (libero) należą do najlepszych w kraju na swoich - jakże newralgicznych dla funkcjonowania całego zespołu - pozycjach. Obaj mają olbrzymie doświadczenie na arenie międzynarodowej. Zestawienie przyjmujących też prezentuje się dość okazale: wspomniany już reprezentant Finlandii Hietanen, aktualny mistrz Polski Mateusz Mika i znajdujący się w kręgu zainteresowań selekcjonera finalista Pucharu Challenge Wojciech Żaliński gwarantują odpowiedni poziom gry w defensywie, a co ważniejsze sporą siłę rażenia w ofensywie. Jeśli dodać do tego Bartosza Gawryszewskiego to skład prezentuje się co najmniej przyzwoicie. Jedynie obsada ataku mogłaby być mocniejsza, ale niewykluczone, że z rywalizacji Michała Kamińskiego i Pawła Mikołajczaka wyniknie dla gdańskiego klubu wiele dobrego.
Jeden cel
W przeciwieństwie do drużyn z górnej połówki tabeli, Lotos Trefl nie musi trzymać kilku srok za ogon. Czołowe zespoły PlusLigi walczą o medale na własnym podwórku, ale również zależy im na tym, by zawojować Europę. Skwapliwie skorzystać z tego powinni siatkarze prowadzeni przez trenera Luksa. Jeśli w pierwszej części sezonu uda im się uciułać kilka punktów dających szanse na awans do play-off, to już w samej fazie pucharowej wszystko będzie możliwe, a każda pozycja powyżej ósmej będzie dla gdańszczan sukcesem.
Pozytywna aura
Nadmorski klimat powinien sprzyjać dobrej grze i budowaniu atmosfery w drużynie. Kilka zwycięstw może z kolei ściągnąć do ultranowoczesnej Ergo Areny sporo kibiców, co ma szansę przełożyć na jeszcze większą motywację i zaangażowanie samych zawodników. W minionym sezonie koleżanki z Sopotu pokazały, że Trójmiasto może rzucić wyzwanie najsilniejszym ośrodkom siatkarskim w kraju. Oczywiście Atom Trefl Sopot obrał zupełnie inną drogę do sukcesu niż Lotos Trefl Gdańsk, ale nie zmienia to faktu, że czasem wystarczy jeden impuls, by los odwrócił się na dobre. Karty oczywiście rozdziela ktoś inny, ale przy odpowiednim rozdaniu to właśnie as trefl może okazać się szczęśliwy…
Marcin Olczyk