Radosław Panas: Przyjechałem do Olsztyna pchnąć AZS do przodu

Radosław Panas wrócił do stolicy. Nowy opiekun Indykpolu AZS Olsztyn przez trzy ostatnie lata prowadził inżynierów z Warszawy.

W pierwszym dniu VII Memoriału imienia Zdzisława Ambroziaka siatkarze z Olsztyna pokonali rywali z Częstochowy i awansowali do półfinału. Nie do końca zadowolony z gry podopiecznych był trener Radosław Panas. - Cieszy wygrana, chociaż mogłaby być bardziej przekonująca. Uciekły nam dwa sety, pierwszy i trzeci, bo prowadziliśmy długo i mogliśmy je wygrać. Natomiast jeżeli już łapaliśmy odpowiedni rytm, to sety były wygrywane pewnie.

Problemem AZS-u może być krótka ławka rezerwowych. Olsztynianie mają młody i niedoświadczony zespół. Cieszyć może za to powrót po kontuzjach dwóch graczy, którzy już w poprzednim sezonie mieli być popdporą drużyny. Z spotkaniu z częstochowianami zarówno Piotr Hain, jak i Metodi Ananiew zaprezentowali się z dobrej strony. - Ich forma jeszcze nie jest jeszcze najwyższa, ale to zrozumiałe. Bułgar od listopada nie grał, więc powoli go wprowadzam. Piotrek też stracił cały poprzedni sezon. Też szafuje jego siłami, żeby nie grał całego pięciosetowego spotkania, tylko dwa, trzy maksymalnie - twierdzi Panas, który celuje w nadchodzącym sezonie w pierwszą ósemkę.

Jeden z lepszych polskich trenerów nie żałuje, że trafił do Olsztyna. Nie zgadza się, że przejście do ostatniej drużyny poprzedniego sezonu to krok w tył. - Przeszedłem do AZS żeby się rozwijać i zdudować dobry zespół. Pchnąć drużynę do przodu. Nie chodziło o finanse, gdyby tak było, szybko byśmy się porozumieli z działaczami warszawskiej drużyny- uważa.

Źródło artykułu: