Pochodzący z Karaibów 28-letni siatkarz ma dość mocno sprecyzowane oczekiwania względem nadchodzącego sezonu ligowego: - Moja kolekcja pucharów jest bardzo mała. Zdecydowałem się tu przybyć, ponieważ Skra to bardzo dobry zespół, który w zeszłym roku był drugi w Lidze Mistrzów. Ja pragnę zdobywać tytuły. Możemy sobie pomóc nawzajem. Liczę w tym sezonie na co najmniej 1-2 trofea. Na pewno olbrzymim wsparciem będą dla nas znakomici kibice - zapowiada Yosleyder Cala.
Siatkarzom kubańskiego pochodzenia nie jest łatwo opuścić rodzimy kraj, by kontynuować gdzie indziej karierę zawodniczą. Jak to się stało, że przyjmującemu PGE Skry Bełchatów udało się wyjechać z ojczyzny? - To było bardzo łatwe. Pojechałem do Portoryko, aby rozegrać kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich 2004 i po prostu wyszedłem z hotelu… Tak zostałem w Portoryko. - przyznaje z rozbrajającą szczerością zawodnik.
Kibice na pewno liczą na to, że Cala godnie zastąpi Bartosza Kurka, w którego miejsce został sprowadzony: - Nie jestem Bartkiem Kurkiem. Jestem czarnoskóry. Jestem Cala - uśmiecha się Kubańczyk. I dodaje: - Pokażę wszystkim co potrafię i dam z siebie wszystko aby pomóc drużynie zdobyć mistrzostwo.