Jacek Pawłowski: Najbliższy sezon będzie 31. w historii istnienia klubu i 21. nieprzerwanej rywalizacji na najwyższym szczeblu rozgrywek. Jaka jest recepta na sukces Pałacu Bydgoszcz?
Waldemar Sagan: Może to zabrzmi banalnie, ale przede wszystkim praca, pomysł i szczęście. Dobór odpowiednich ludzi, którzy nie chcą być tylko przeciętnymi w swojej pracy to podstawa. Trzeba mieć szczęście, aby trafiać na odpowiednie osoby, ale też móc zabezpieczyć realizację swoich projektów od strony finansowej. Wiadomo, że to również łatwo nie przychodzi. Dlatego ważna jest umiejętność zareklamowania się, aby pokazać darczyńcom, że to co się robi warto wspierać.
Pan ten projekt realizuje z powodzeniem od trzydziestu jeden lat. Jest pan bowiem jednym z założycieli Klubu Sportowego Pałac.
- Ambicji i chęci do pracy mi nigdy nie brakowało, nie brakuje i mam nadzieję, ze jeszcze na długie lata mi ich wystarczy. Praca w klubie absolutnie mnie nie męczy, a wręcz przeciwnie. Staram się pokazać swoim współpracownikom, trenerom czy zawodniczkom, że bez ambicji i stawiania sobie co raz wyższych celów można być tylko przeciętnym człowiekiem.
Klub Sportowy Pałac od lat stawia na szkolenie młodzieży, co w pewnym stopniu może utrudniać pozyskiwanie sponsorów. Firmy decydujące się na wsparcie finansowe oczekują bowiem konkretnych wyników. Jak w tej kwestii wygląda sytuacja w klubie?
- Stawiamy przede wszystkim na szkolenie bo uważamy, że klub musi tworzyć pewne więzi klubu i zawodniczek. Na szczycie naszej piramidy szkoleniowej jest obecnie zespół seniorek, który jest zespołem zawodowym. Ta drużyna wymaga szczególnie dużych pieniędzy, jeżeli chce się bardzo wysoko mierzyć. W Bydgoszczy jest problem z ich pozyskiwaniem dlatego, że jest kilka klubów sportowych na najwyższym poziomie i sponsorzy muszą sami decydować w co warto zainwestować. Niewiele natomiast firm stać na to, aby w obecnej kondycji finansowej wygospodarować środki na wspieranie sportu.
Mimo wszystko w ubiegłym roku udało się zbudować młody zespół, który był rewelacją rozgrywek. Czy to było dla pana niespodzianką?
- Drużyna zaprezentowała się przede wszystkim tak jak tego oczekujemy. Była wola walki, nieustępliwość i ambicja, czym zdobył serca kibiców. Wierzę, że w tym roku będzie podobnie. Budując skład wykonaliśmy wiele ciężkiej pracy i przemyśleń, aby zespół dopasowany był też charakterologicznie. Mam nadzieję, że zawodniczki, które udało się pozyskać dobrze wpasują się w naszą koncepcję walki i nieustępliwości i nikt z nami łatwo nie wygra. Osobiście widzę w lidze 5-6 faworytów. Nas w tym gronie na pewno nie ma.
Patrząc przez pryzmat przedsezonowych przygotowań czy jest Pan zadowolony z postawy siatkarek, które udało się pozyskać przed sezonem oraz młodych, które dołączyły do pierwszego zespołu?
- Zdecydowanie jestem zadowolony z tego jak prezentowały się wspomniane zawodniczki. Podobnie zresztą jak sztab szkoleniowy, który potwierdził dobre opinie na ich temat. Jedynym utrudnieniem dla nas był fakt, że nie było z nami przez większość czasu Rity Liliom, która przebywała na zgrupowaniu reprezentacji. Dlatego też nie wzięła udziału w dwóch turniejach towarzyskich z udziałem naszej drużyny, a zagrała na jednym. To wszystko sprawiło, że miała nieco utrudnione zadanie z wkomponowaniem się w zespół, bowiem brakowało jej trochę zgrania.
Jakie cele zostały postawione przed drużyną w nadchodzących rozgrywkach?
- Zespół jakim dysponujemy otrzymał zadanie awansu do play-off czyli zajęcia po rundzie zasadniczej miejsc w przedziale 1-8. Jakie to będzie miejsce to się okaże, ale im wyższa pozycja tym lepiej dla nas. W play-off wszystko się może zdarzyć, dlatego nie możemy zakładać sobie, że nie zdobędziemy medalu. Obecnie ten cel to zadanie ponad siły dla tak młodego zespołu, ale tak jak wspominałem wcześniej, jeżeli się wysoko mierzy to można się rozwijać i wysoko zajść.
Trener Jerzy Matlak stwierdził ostatnio, że siatkówka żeńska jest przez telewizję gorzej traktowana niż męska. Czy pan jako prezes klubu ma podobne odczucia?
- Jeżeli chodzi o transmisje z meczów siatkówki męskiej i żeńskiej to nie wydaje mi się, aby twierdzenie o faworyzowaniu mężczyzn było uzasadnione. W ubiegłym sezonie na pokazywanie meczów i promowanie siatkówki żeńskiej poświęcono bardzo wiele godzin czasu antenowego. Natomiast ubolewam nad tym, że obniżył się poziom sportowy reprezentacji, bo wcześniej czy później to może przełożyć się na mniejsze pokazywanie siatkówki żeńskiej w telewizji.
Czy w takiej sytuacji nie należałoby rozważyć pomysłu stworzenia na wzór młodej PlusLigi, żeńskiego odpowiednika tych rozgrywek czyli młodej Orlen Ligi?
- Podczas niedawnego posiedzenia prezesów klubów Orlen Ligi, które odbyło się w Dąbrowie Górniczej uchwalono, że od przyszłego sezonu zespół występujący w najwyższej klasie rozgrywek będzie musiał posiadać odpowiednie zaplecze, czyli drużynę grającą min. na szczeblu wojewódzkim. Możemy oczywiście mówić o pomyśle stworzenia młodej Orlen Ligi, ale na chwile obecną nie każdy klub posiada zawodniczki, które mogłyby grać w tych rozgrywkach. Chcieliśmy uniknąć nieprzemyślanych ruchów, dlatego też, zdecydowaliśmy, że każdy klub od przyszłego sezonu musi posiadać zaplecze w postaci drugiego zespołu. Są bowiem kluby, które zdobywają mistrzostwo Polski, ale nie prowadzą szkolenia. W związku z tym, aby nie martwić się o przyszłość reprezentacji zdecydowaliśmy się to zmienić.
Na zapleczu Orlen Ligi w ostatnim czasie pojawiają się zespoły, które poziomem finansowym i sportowym przerastają pozostałe drużyny. Czy wobec takiej tendencji, nie byłoby zasadne rozpatrzenie pomysłu, o możliwości wykupu "dzikich kart" przez zainteresowane kluby?
- W kwestii dzikich kart musiałoby się wypowiedzieć władze ligi. Osobiście uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest awans w sportowej walce. Niewykluczone jednak, że takie rozwiązanie wejdzie kiedyś w życie. Z drugiej strony obserwowałem kiedyś ligę włoską i muszę przyznać, że tam rozwiązywano to w bardzo ciekawy sposób. Do play-off awansowały bowiem także kluby z czołowych pozycji w pierwszej lidze, które na początku mierzyły się z najsłabszymi drużynami ekstraklasy. Jeżeli zespół prezentowały odpowiednio wysoki poziom sportowy mógł włączyć się do walki o tytuł. Nad rozwiązaniem tej kwestii być może władze ligi będą musiały się zastanowić, choć z drugiej strony jak pokazało życie silne kluby pojawiają się bardzo szybko, ale też bardzo szybko znikają.