Sieczka: Nie wiem jakim cudem wygrałyśmy

Przyjmująca BKS-u Aluprof Bielsko-Biała po piątkowej wygranej z Budowlanymi w Łodzi długo nie mogła uwierzyć, że wraz z koleżankami zdobyła na trudnym terenie komplet punktów.

Ekipa prowadzona przez Wiesława Popika nie rozegrała w Łodzi wielkiego spotkania, ale potrafiła pokonać gospodarzy 3:0. Ewelina Sieczka bardzo się cieszy z kompletu punktów, ale przyznaje, że jej zespół tego dnia nie prezentował się zbyt dobrze. -Trudno powiedzieć co tak naprawdę zadecydowało o naszej wygranej. Trzeba otwarcie przyznać, że nie zagrałyśmy dobrego spotkania. Pocieszające jest to, że grając źle potrafiłyśmy wygrać za trzy punkty. Musiała zadziałać wola walki i wiara do ostatniej piłki, bo ciężko mi wskazać jakiś element gry, który wykonywałybyśmy zgodnie z przedmeczowymi założeniami - przyznaje przyjmująca BKS-u Aluprof Bielsko-Biała.

25-letnia zawodniczka zaznacza też, że na dyspozycję jej zespołu wpływ mogła mieć... Atlas Arena. - Byłyśmy dobrze przygotowane do tego meczu. Wszystko miałyśmy odpowiednio rozpracowane, aczkolwiek z realizacją było już gorzej. Nie grałyśmy tego, co sobie przed spotkaniem założyliśmy jako drużyna. Dodatkowo ta hala robiła na nas spore wrażenie, co dało się odczuć zwłaszcza w przypadku dziewczyn, które tu jeszcze nigdy nie grały. Na co dzień trenujemy na dużo mniejszych obiektach. Tutaj zwłaszcza te inne odległości robiły różnice. Było to widać szczególnie w przyjęciu, gdzie źle się ustawiałyśmy i nie pracowałyśmy tak jak powinnyśmy. Nie byłyśmy w stanie odpowiednio ocenić toru lotu piłki. Na szczęście w kluczowych momentach potrafiłyśmy podgonić zagrywką i ruszyć przeciwniczki - analizuje na gorąco była siatkarka Atomu Trefla Sopot.

Do BKS-u przed sezonem przyszło aż 9 nowych zawodniczek. Zmienił się też trener. Zespół powstał więc niemal na nowo. Sieczka uważa, że nie ma to wpływu na nastroje w szatni. Zresztą siatkarski świat jest bardzo mały. - Drużyna jest niemal nowa, ale z częścią dziewczyn gdzieś tam się już spotykałyśmy wcześniej, choć czasem oczywiście z drugiej strony siatki. Jeśli chodzi o komunikację to nie mamy żadnych problemów. Wszystkie dziewczyny są sympatyczne. Atmosfera jest przyjemna i nie ma do czego się przyczepić. Oby tak dalej - zapewnia.

Czy rewolucja kadrowa, jaka miała miejsce w Bielsku-Białej, nie przekłada się na gorsze zgranie drużyny na boisku? Czasu na przygotowanie kompletnie nowego zespołu do sezonu nie było zbyt wiele. - Myślę, że damy radę. Na pewno teraz ta forma jeszcze gdzieś faluje. Najważniejsze jest jednak, by odpowiednią dyspozycję odnaleźć w decydującym momencie. Oczywiście granie w rundzie zasadniczej jest ważne, ale wszystko rozstrzyga się dopiero w tych ostatnich meczach. Ufamy naszym trenerom i jesteśmy pewne, że przygotują nas tak, żebyśmy w kluczowej części sezonu były w najlepszej dyspozycji.

W przedsezonowych prognozach BKS wymieniany był wśród kandydatów do zdobycia mistrzostwa Polski. Dwie pierwsze kolejki potwierdziły, że Śląski zespół jest mocny. Oczekiwania w Bielsku są jednak spore. - Mamy cel, który chcemy zrealizować. Jest to zdobycie medalu. Wiadomo, że my, jako sportowcy, marzymy o złocie. Dla mnie byłoby czymś niesamowitym zdobyć drugi złoty medal (Sieczka wywalczyła przed wakacjami mistrzostwo Polski w barwach Atomu - przyp.red.). Na razie pozostaje to tylko w sferze moich marzeń, ale w końcu są one po to, żeby je spełniać. Dlatego mam nadzieję, że uda nam się zaskoczyć wszystkich - kończy z nadzieją w głosie zdobywczyni 9 punktów w meczu przeciwko Budowlanym Łódź.

Nowa przyjmująca BKS-u bardzo chciałaby zdobyć w tym roku medal.
Nowa przyjmująca BKS-u bardzo chciałaby zdobyć w tym roku medal.
Komentarze (1)
panda
13.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trochę się dziwię temu zdziwieniu Sieczki, że BKS wygrał. Ale jak to się mówi - nie sztuką jest wygrywać, gdy jest się w życiowej formie, ale sztuką jest zwyciężać, gdy nie gra się najlepiej.