Drużyna bydgoskiego Pałacu dość niespodziewanie pokonała w piątkowy wieczór Impela Wrocław. Trener Rafał Gąsior po spotkaniu nie ukrywał, że wygrana z ekipą mającą medalowe aspiracje, może być przełomowym momentem dla młodego zespołu znad Brdy. Szkoleniowiec przestrzega jednak przed huraoptymizmem. - W sporcie jest tak, że łatwo trafić z nieba do piekła. Nie chodzi tylko o miejsce w tabeli, ale o samą grę. Cieszymy się, że w meczu z Impelem udało nam się wygrać, ale liga jest długa, a to był dopiero drugi mecz. Dlatego spokojnie podchodzimy do tej wygranej. Kolejne spotkania będą jeszcze ważniejsze - przyznaje opiekun Pałacu Bydgoszcz.
W porównaniu z inauguracyjnym spotkaniem rozegranym w Bielsku-Białej, które Pałacanki przegrały 0:3, tym razem zespół potrafił znaleźć skuteczną receptę na pokonanie rywalek. Kluczem do zwycięstwa okazała się znakomita współpraca rozgrywającej Magdaleny Mazurek z Zuzanną Czyżnielewską i Rachael Adams. Postawa Amerykańskiej środkowej, która w dużym stopniu odciążyła młodą atakującą w zdobywaniu punktów, była sporym zaskoczeniem dla sympatyków bydgoskiej ekipy. - Gra z Rachel układała się bardzo dobrze, dlatego próbowaliśmy ją jak najczęściej wykorzystywać. Jeżeli zawodniczce idzie, to grzechem byłoby tego zaniechać i nie wykorzystywać okazji do zdobywania punktów. Tym bardziej, że z różnych powodów słabiej w ataku spisywały się momentami atakujące czy przyjmujące - wyjaśnia trener Gąsior.
Obok wspomnianego duetu Czyżnielewska-Adams, cichą bohaterką meczu z Impelem okazała się Anna Grejman. Wychowanka UKS Osiemnastka Szczecin weszła na parkiet pod koniec drugiej partii zmieniając słabiej dysponowaną reprezentantkę Węgier Ritę Liliom. Jak się później okazało, młoda przyjmująca swoją dobrą grą poderwała do walki swoje koleżanki kompletnie zmieniając oblicze meczu. - Ania Grejman zrobiła dobrą zmianę. Zmieniła w przyjęciu Ritę Liliom, która miała problemy i myliła się w tym elemencie. To normalne, że jeżeli zawodniczce nie idzie to na plac wysyła się siatkarkę rezerwową, która ma zagrać jak najlepiej i nie zastanawiać się nad niczym innym. Ważne jest natomiast to, że w tym wypadku zaowocowała gra na turniejach przedsezonowych. Nie wygraliśmy żadnego z nich, ale graliśmy pełnym składem. Gdyby Ania nie miała okazji zaprezentować się na parkiecie w starciach z silnymi przeciwniczkami, z pewnością nie zagrałaby tak dobrze - chwali swoją podopieczną bydgoski szkoleniowiec.
Pomimo zdobycia kompletu punktów i ogólnie dobrej gry zespołu, szkoleniowiec Pałacu nie ukrywa, że problemem zespołu pozostaje w dalszym ciągu słaba postawa w polu zagrywki. W Bielsku-Białej drużyna zdobyła tym elementem zaledwie dwa oczka, a straciła czternaście. W spotkaniu z Impelem bilans zysków i strat był niewiele lepszy (5:11). - Zagrywka jest elementem indywidualnym każdego zawodnika. W siatkówce serwis jest najprostszym elementem, który może pomóc w uzyskaniu przewagi. Dlatego każdy zawodnik powinien pracować nad tym, aby zespół zyskiwał, a nie tracił punktów wynikających z możliwości serwisu. Podczas zagrywki nie występuje przecież żaden element, który może stanowić dla siatkarza przeszkodę przy uderzeniu piłki. Dlatego naszą grę w tym elemencie oceniam słabo. Zbyt dużo zagrywek zepsuliśmy - przyznaje niezadowolony szkoleniowiec bydgoskiego Pałacu.