Jestem pozytywnie nastawiony - rozmowa z Łukaszem Makowskim, rozgrywającym AZS UAM Poznań

Łukasz Makowski jest jednym z najbardziej doświadczonych zawodników AZS-u UAM Poznań. - Brakuje nam zwycięstwa, aby się przełamać - analizuje w rozmowie z naszym portalem.

Jakub Artych: Dla ciebie i Mateusza Mędrzyka sobotni pojedynek był szczególny, gdyż jeszcze w poprzednim sezonie reprezentowaliście barwy ekipy z Mazowsza. Powrót na stare śmieci nie był jednak udany.

Łukasz Makowski: Na pewno nie tak wyobrażaliśmy sobie powrót do Siedlec. Bardzo chciałem wygrać tutaj mecz, gdyż bardzo lubię grać na mniejszych halach. Niestety zawodnicy z Siedlec rozstrzelali nas zagrywką. Nasza gra przez ich dobry serwis była bardzo utrudniona. W żadnym elemencie nie spisywaliśmy się dobrze. Dopiero w trzecim secie nawiązaliśmy walkę z gospodarzami.

Tak analitycznie według ciebie, które elementy zadecydowały w sobotni wieczór o porażce beniaminka?

- Ciężko powiedzieć co zadecydowało o porażce. Myślę, że jakbym zobaczył ten mecz w powtórce to dopiero mógłbym pokusić się o jakieś wnioski. Myślę jednak, że jednym z powodów była dobra zagrywka KPS-u Jadar Siedlce. Mocno odrzucali nas od siatki i mieliśmy spore problemy z rozegraniem.

Dla AZS UAM Poznań był to już drugi mecz, w którym nie zdobył nawet seta. Czy jest to dla was powód do niepokoju?

- Kolejny mecz przegraliśmy 3:0. Musimy podnieść głowę do góry i dalej walczyć. Mamy przed sobą zmagania ligowe i rozgrywki pucharowe. Nikt nam tanio skóry nie sprzeda i będziemy musieli walczyć do ostatniej piłki w każdym meczu. Na pewno nie będzie łatwo.

Aktualnie zajmujecie ostatnie miejsce w lidze, jednak widać w poczynaniach AZS-u symptomy dobrej gry.

- W pierwszym meczu przeciwko AZS Nysa pokazaliśmy, że potrafimy grać. Nie przegraliśmy tego meczu bez walki. W pierwszym secie wygrywaliśmy 24:19 i niestety nie postawiliśmy kropki nad i. W drugim secie co prawda oddaliśmy całkowicie pole przeciwnikowi ale w trzeciej odsłonie znowu podjęliśmy walkę.

Drużyna z Poznania dosyć niespodziewanie znalazła się w I lidze. Damian Lisiecki miał niewiele czasu na zbudowanie nowego zespołu. Jaka jest według ciebie największa bolączka beniaminka?

- Jesteśmy nowym zespołem i myślę, że przede wszystkim brakuje nam pierwszego zwycięstwa. Z biegiem czasu każda wygrana będzie nas napędzać do jeszcze lepszej gry.

AZS UAM Poznań wierzy w utrzymanie (fot:Maciej Sztajnert)
AZS UAM Poznań wierzy w utrzymanie (fot:Maciej Sztajnert)

Dalecy jesteście od swojej optymalnej dyspozycji?

- Na pewno dużo pracy jeszcze przed nami. Podniesiemy się i będziemy walczyć do końca ligi, aby zająć miejsce w pierwszej ósemce i mieć pewne utrzymanie a potem zobaczymy co się może wydarzyć.

Celem zespołu na ten sezon jest utrzymanie. Myślisz, że jesteście w stanie tego dokonać? MCKiS Energetyk Jaworzno zmaga się z problemami kadrowymi co dla was na pewno nie jest złą wiadomością.

- Myślę, że uda nam się utrzymać. Zawsze jestem pozytywnie nastawiony do takich spraw. Musimy tylko przeanalizować pewne elementy, zobaczyć jak gramy, przede wszystkim jakie błędy robimy bo to jest aktualnie nasza bolączka. Miejmy nadzieję, że nasza gra pójdzie do przodu i zaczniemy w końcu wygrywać.

Terminarz I ligi nie rozpieszcza beniaminka. Po dwóch trudnych spotkaniach w najbliższą sobotę czeka was chyba najtrudniejsze ze wszystkich. Wówczas rywalizować będziecie z kandydatem do wygrania I ligi - Cuprum Lubin.

- Pierwszy ligowy mecz pokazał, że potrafimy nawiązać z walkę z teoretycznie mocniejszym zespołem. Niestety brakuje nam zimnej głowy w końcówkach, w tych najważniejszych momentach seta, kiedy idziemy równo ze swoim rywalem. I tak to wygląda. Mam nadzieję, że z Lubinem pokusimy się o jakąś zdobycz punktową.

Źródło artykułu: