Siatkarze Skry Bełchatów stanęli w czwartek przed szansą awansu do finału Klubowych Mistrzostw Świata. Na ich drodze znalazł się brazylijski zespół Sada Cruizero, dla którego jest to debiut w tej imprezie i to on zmierzy się w finale z Trentino Volley.
Już początek spotkania pokazał, że siatkarzom obu zespołów trudno będzie wypracować jakąkolwiek przewagę nad rywalem, bo nikt nie oszczędzał sił w ataku. W pierwszych akcjach lepiej wypadali Brazylijczycy, którzy objęli prowadzenie 8:6. Po powrocie na boisko bełchatowianie starali się dotrzymać kroku mistrzom Ameryki Południowej i po ataku ze środka Daniela Plińskiego Skra przegrywała tylko 10:11. Oba zespoły prezentowały siatkówkę z najwyższej półki - na asa serwisowego Mariusza Wlazłego Brazylijczycy odpowiedzieli asem Wallace'a i zwiększyli prowadzenie do trzech punktów (16:13). W końcowej części tej partii podopieczni Jacka Nawrockiego popełnili kilka błędów, które praktycznie zaważyły na końcowym wyniku. Sada wygrywała już 22:18, Skra zniwelowała jeszcze te straty do dwóch (23:21), ale ostatnie słowa należało do rywali bełchatowian, którzy zwyciężyli 25:21.
Na początku drugiej partii można było odnieść wrażenie, że Skra złapała swój rytm gry. Błąd Sady, skuteczny atak Alexandra Atanasijevicia sprawiły, że Skra prowadziła 6:3. Sada jednak mozolnie odrabiała straty i po ataku Leala doprowadziła do wyrównania 9:9. Bełchatowianom nie podcięło to jednak skrzydeł i ponownie odskoczyli na trzy punkty (13:10), ale po chwili Brazylijczycy przegrywali już tylko jednym "oczkiem" 14:13. W szeregach Skry była widoczna determinacja i mobilizacja, by doprowadzić do szczęśliwego zakończenia tej partii i bełchatowianie ciągle utrzymywali prowadzenie. W porównaniu do pierwszej partii, siatkarzy Skry popełniali mniej błędów, co przekładało się na wynik. Ich przewaga wynosiła już nawet trzy punkty (22:19), ale Brazylijczycy nie złożyli broni i walczyli do samego końca. Zdołali wybronić kilka piłek setowych, ale kropkę nad "i" postawił Atanasijevic i wicemistrz Polski zwyciężył 25:23.
Trzeci set to kolejna wyrównana partia. Żaden z zespołów nie był w stanie wypracować wyraźnej przewagi i dopiero po ataku Atanasijevicia Skra wyszła na prowadzenie 11:9. Kolejne trzy punkty zdobyli jednak Brazylijczycy i kibice w hali w Doha długo oglądali walkę punkt za punkt. W szeregi obu zespołów wkradło się trochę nerwowości i siatkarze popełniali coraz więcej błędów, szczególnie w polu zagrywki. W końcówce ważny punkt z zagrywki zdobył Sanchez, po którym Sada wygrywała 21:19, ale bełchatowianie zdołali doprowadzić do remisu 22:22. Po autowym ataku Karola Kłosa (24:22) Sada miała pierwszą piłkę setową, ale Skra zdołała uciec spod tej gilotyny. Wygrana mistrzów Brazylii została jednak tylko odwleczona w czasie, bo to oni zachowali więcej zimnej krwi i wygrali 27:25.
Przegrana w końcówce trzeciego seta musiała podłamać bełchatowian, bo czwarta partia zaczęła się zdecydowanie nie po ich myśli. Sada prowadziła 4:0 i 8:3, nie pozwalając siatkarzom Skry na nawiązanie walki. Nie jest tajemnicą, że utrzymać taką przewagę nie jest łatwo i Skra mozolnie odrabiała straty. Po autowej zagrywce Sancheza wicemistrz Polski przegrywał tylko 10:12. W ofensywie ciągle dobrze radził sobie Atanasijevic, ale Skra popełniała mnóstwo błędów. Wystarczy wspomnieć, że bełchatowianie w połowie seta zepsuli cztery zagrywki z rzędu. Na przerwie technicznej Brazylijczycy prowadzili trzema punktami i wynik pozostawał sprawą otwartą, ale Skra nie potrafiła odwrócić losów tej partii. Siatkarzom Sady też zdarzało się popełniać błędy, ale momentami bełchatowianom brakowało argumentów, dzięki którym mogli przeważyć szalę zwycięstwa na swoją stronę. W chwili kryzysu siatkarzom Skry udało się kilka razy skutecznie zagrać blokiem i dzięki temu elementowi polski zespół doprowadził do remisu 20:20. W końcówce spotkania z dobrej strony pokazał się Wytze Kooistra, który zmienił na początku partii Kłosa. Problemy Brazylijczyków z odbiorem jego zagrywki w ostatniej zadecydowały o zwycięstwie Skry 25:23, która tym samym doprowadziła do tie-breaku.
Początek decydującej partii to znowu walka punkt za punkt. Skra mogła zbudować sobie przewagę, ale znowu traciła punkty przez błędy w zagrywce. Na przerwie technicznej minimalnie prowadzili Brazylijczycy, ale po powrocie na boisko powiększyli swoją przewagę. Kluczowy okazał się as Williama, po którym Sada prowadziła już 11:7. Mistrzostwie Brazylii nie roztrwonili już tej przewagi, wygrali 15:9 i awansowali do finału.
PGE Skra Bełchatów - Sada Cruizero 2:3 (21:25, 25:23, 25:27, 25:23, 9:15)
Skra: Wlazły, Winiarski, Kłos, Atanasijević, Woicki, Pliński, Zatorski (libero) oraz Kooistra, Vincić, Bąkiewicz
Sada: Douglas, William, Wallace, Leal, Acacio, Filipe, Serginho (libero) oraz Daniel, Sanchez, Mauricio