Zawodnicy rumuńskiego Tomisu przyjechali do stolicy Rosji walczyć. I chociaż udało im się napsuć sporo krwi faworyzowanemu Dynamo, to do Konstancy wracają z zerowym dorobkiem punktowym.
Każdy z trzech setów znacznie lepiej zaczynał się dla podopiecznych Radovana Gacicia: to oni swobodnie prowadzili grę narzucając swój styl moskwianom. Siłą, jakiej ciężko było się przeciwstawić gospodarzom okazywał się bardzo często blok. O tym, iż nie tak łatwo go sforsować przekonywał się dość często najskuteczniejszy zawodnik spotkania, Paweł Krugłow (18 punktów).
Za każdym razem rozprężenie w szeregach Tomisu następowało w końcówce seta: a to przy stanie 21:21 (I partia), a to podczas piłki setowej (26:25, II partia) nie potrafili utrzymać koncentracji. Najwyraźniejszą przewagę siatkarze z Moskwy uzyskali w ostatniej odsłonie, gdzie goście - początkowo prowadząc - nie byli w stanie skuteczniej postawić się rywalom.
Gra Tomisu opierała się w dużej mierze na trzech zawodnikach, którzy ciężar zdobywania punktów wzięli na swoje barki: Olli-Pekce Ojansivu, Marko Bojiciu i Milosu Terziciu. Z kolei Siergiej Grankin miał zdecydowanie większy wybór, jeśli chodzi o podjęcie decyzji odnośnie do tego, któremu z kolegów rozegrać piłkę.
Dynamo Moskwa - Tomis Constanta 3:0 (25:21, 28:26, 25:20)
Dynamo: Grankin, Kriwiec, Krugłow, Połtawski, Szczerbinin, Weresz, Bragin (libero) oraz Markin, Afinogenow.
Tomis: Gonzalez Panton, Spinu, Terzić, Ojansivu, Laza, Bojić, Iwanow W. (libero) oraz Stancu, Bojović.