Po ośmiu latach nieprzerwanych występów w zespole Jastrzębskiego Węgla, Paweł Rusek zmienił otoczenie i zasilił szeregi Trefla Gdańsk . W miniony weekend obie ekipy spotkały się w Jastrzębiu, by powalczyć o ligowe punkty. Była to pierwsza wizyta siatkarza w jastrzębskiej hali po zmianie barw klubowych.
- Serce biło mocniej, bo przecież całą dotychczasową karierę spędziłem w Jastrzębskim Węglu. Szkoda tylko, że nie udało się ugrać jakiegoś punktu, bo nasza sytuacja nie jest ciekawa - przyznaje Paweł Rusek, libero Trefla Gdańsk.
Urodzony w Żorach siatkarz, zaraz po spotkaniu podszedł do kibiców Jastrzębskiego Węgla, skandujących jego nazwisko. - To bardzo miłe, kiedy kibice pokrzyczą i się serdecznie przywitają. Jesteśmy jedną wielką rodziną, bo łączy nas kawał czasu. Były w tym okresie wzloty, były upadki, natomiast wzajemny szacunek pozostał i bardzo się z tego powodu cieszę - mówi z zadowoleniem były zawodnik śląskiej drużyny.
W pojedynku z Jastrzębskim Węglem, podopieczni Dariusza Luksa walczyli dzielnie, nie wystarczyło to jednak do wygrania chociażby jednej partii.
- Z jednej strony potrafimy wypracować sobie przewagę, z drugiej nie potrafimy jej udokumentować wygraniem chociażby seta poprzez swoje błędy. Trzeba jednak patrzeć z optymizmem w przyszłość. Nasza gra powinna opierać się na grze kolektywnej i mam nadzieję, że już wkrótce tak to właśnie będzie wyglądać - analizuje libero Lotosu.
Po trzech kolejkach klub z Wybrzeża zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, notując trzy porażki. Usprawiedliwieniem może być fakt, iż gdańszczanie rywalizowali z trzema topowymi zespołami.
- Straciliśmy sporo punktów i teraz musimy zdobyć je z innymi rywalami. Wcale jednak nie uważam, że będzie łatwiej. Drużyny, z którymi będziemy się mierzyć w kolejnych pojedynkach udowodniły, że potrafią grać w siatkówkę. Nie ma co za dużo nad tym myśleć. Trzeba wyjść na parkiet i dać z siebie wszystko w celu osiągnięcia dobrego wyniku - stwierdza zawodnik Trefla. - Potrzebujemy jednej wygranej, a wszystko się odwróci - dodaje na zakończenie Paweł Rusek.