- Lloy postawił sprawę jasno. Powiedział, że jeśli mam okazję zagrać we Włoszech, to nie mogę jej zmarnować. Jego zdaniem powinienem koniecznie spróbować swoich sił w Serie A - przyznaje Lee. Siatkarz daje sobie sprawę, że łatwo nie będzie, jednak już teraz czuje się bardzo podekscytowany tym, co go czeka. - Wiem, że Modena to cudowne miasto z wielkimi siatkarskimi tradycjami.
Z pewnością dobrym przetarciem przed występami na Półwyspie Apenińskim były dla Lee Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Amerykanie zdobyli tam złoty medal, co dla ich środkowego jest niewiarygodnym przeżyciem. - W Pekinie cały turniej graliśmy na bardzo wysokim poziomie i zdobyliśmy medal, którego Stanom Zjednoczonym brakowało od dwudziestu lat. - przypomina Lee. Za tajemnicę sukcesu uważa doświadczony zespół. Dla niektórych amerykańskich zawodników Igrzyska w Pekinie były bowiem trzecimi, bądź nawet czwartymi w karierze.
Wcześniej Stany Zjednoczone po złoto olimpijskie sięgały dwukrotnie. Jak przyznaje złoty medalista z Pekinu, przed miesiącem, jeszcze przed wylotem do Pekinu, oglądnął jednego seta finałowego meczu z Seulu (1988), w którym USA grały przeciwko Związkowi Radzieckiemu. - To całkiem inna siatkówka. Dzisiaj wszystko dzieje się szybciej, jest bardziej siłowe, począwszy od zagrywki. - porównuje. Na koniec przyznaje, że Stany Zjednoczone miały wówczas znakomitą drużynę i równie znakomitą mają obecnie.