Nie życzę Zibiemu słabej gry - rozmowa z Jochenem Schopsem, zawodnikiem Asseco Resovii Rzeszów

Z zawodnikiem Mistrzów Polski - Jochenem Schopsem rozmawialiśmy po ostatnim meczu ligowym "Pasów". Niemiec wypowiedział się m.in. na temat rywalizacji ze Zbigniewem Bartmanem.

Mateusz Kędzierski: Podczas meczu z Jastrzębskim Węglem nie było ci dane pojawić się na parkiecie. Przesiedziałeś ten mecz na ławce rezerwowych. Jak jednak ocenisz postawę swoich kolegów z drużyny (Resovia wygrała 3:0 - dop. red.)?

Jochen Schops: Myślę, że zagraliśmy w porządku. W poprzednim meczu PlusLigi, w którym graliśmy na wyjeździe z ZAKSĄ, mieliśmy spore problemy. Popełniliśmy wówczas zbyt dużo błędów i mieliśmy dobre i gorsze momenty w grze. Jeśli chodzi o mecz z Jastrzębskim, to nasza gra wyglądała lepiej. Jednak nie jest to jeszcze szczyt naszych możliwości. Staraliśmy się przede wszystkim wyeliminować błędy własne i ustabilizować naszą grę. W tym meczu też mieliśmy wzloty i upadki, ale te słabsze chwile na szczęście nie przeważały. Ogólnie było zdecydowanie lepiej niż w poprzednim meczu.

Sporo krwi napsuliście przeciwnikom poprzez techniczną zagrywkę.

- Serwowaliśmy bardziej taktycznie i staraliśmy się odsunąć przyjmujących od siatki. Kiedy rywale pilnują swoich pozycji, odbierają piłki bardzo dobrze. Kiedy jednak muszą zrobić krok w jakimś kierunku, tracą swoją pozycję i ich przyjęcie nie jest już perfekcyjne. Próbowaliśmy tak grać, bo dzięki temu łatwiej jest nam zdobywać punkty. Myślę, że pod względem serwisu bardzo dobrze powiodło nam się w tym meczu.

Tuż po decydującej o losach meczu piłce miałem okazję do rozmowy z trenerem Anastasim. W jego opinii ten pojedynek był dość dziwny, bo w pierwszych dwóch odsłonach to ekipa Jastrzębskiego Węgla przez dłuższy czas dyktowała warunki gry. Resovia budziła się jednak w końcówkach i w nich przechylała szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

- Zgadza się, po prostu czasami tak się układa gra. Pierwsze dwa sety były dość wyrównane, czasami byliśmy z tyłu o 2 czy 3 punkty. Pod koniec partii, czyli w kluczowych momentach gry, zdołaliśmy zagrywać piłki i radzić sobie dużo lepiej. Być może to spotkanie miało taki przebieg z tego względu, że graliśmy przed własną publicznością, która bardzo mocno nas wspierała.

To Resovia grała tak dobrze w końcówkach, czy może pod koniec setów jastrzębianie tracili koncentrację?

- Myślę, że złożyło się na to kilka czynników. W końcówkach graliśmy naprawdę dobrze, ale Jastrzębski popełniał również proste błędy. W jednym z setów miała miejsce sytuacja, gdzie udało nam się zdobyć 3 punkty z rzędu po bloku. Może to my notowaliśmy zwyżkę dyspozycji pod koniec tych partii, a być może to goście czuli się zbyt zrelaksowani. Wydaję mi się jednak, że wpłynęło na to wszystko kilka rzeczy.

Zapytam jeszcze o ostatni mecz w Lidze Mistrzów, w którym na wyjeździe zmierzyliście się z Arago de Sete (1:3 dla Resovii - dop. red.). Zaliczyłeś bardzo dobre spotkanie, może z wyjątkiem trzeciego seta.

- Ten feralny trzeci set dla nikogo z naszej drużyny nie był udany. Nie wiem czemu tak słabo zagraliśmy, być może zbyt pewnie się poczuliśmy. Gospodarze grali wtedy świetnie, wszystko im wychodziło. My próbowaliśmy wielu rzeczy, ale z kolei nam nie szło na całej linii. To typowe zjawisko i w siatkówce czasami dochodzi do takich sytuacji (śmiech).

Ty jednak zagrałeś całkiem nieźle. W pierwszej fazie meczu byłeś nie do zatrzymania na siatce.

- Ciężko mi oceniać swoją dyspozycję. Szczerze mówiąc, wcześniej przez dłuższy okres nie miałem okazji do gry w meczu. Na parkiecie czułem się dobrze i robiłem wszystko, by moja drużyna wygrała.

Dlaczego zatem po dobrym meczu nie otrzymałeś szansy do gry w spotkaniu PlusLigi? Być może trener Andrzej Kowal będzie dawał tobie szanse w Lidze Mistrzów, a Zbigniew Bartman będzie grał częściej w lidze polskiej?

- Nie mam pojęcia czemu nie grałem. Nawiasem mówiąc, Bartman rozegrał świetny mecz przeciwko Jastrzębskiemu. Był przecież MVP spotkania.

Ale praktycznie w ogóle nie grał we Francji.

- Być może trener chciał go oszczędzić na ten mecz z Jastrzębskim Węglem, może chciał by Zibi był w pełni sił na to spotkanie. Możliwe, że podczas meczu z Arago trener Kowal chciał zobaczyć nas dwóch na parkiecie, zobaczyć jak sobie radzimy. Wracając do meczu z Jastrzębskim, to dobrze, że zagrał w nim Zibi, bo grał przecież przeciwko swojemu byłemu klubowi. Zazwyczaj kiedy grasz przeciwko swojej starej drużynie, chcesz się pokazać z jak najlepszej strony. Poprzez twoją dobrą grę, chcesz by włodarze klubu pomyśleli jakiego gracza stracili. Tak jak powiedziałem, Zibi zagrał znakomity mecz.

Czy jest między tobą a Zbigniewem Bartmanem jakakolwiek rywalizacja?

- Nie wiem. Jeśli on tak uważa (śmiech). Wydaję mi się, że nie ma i być nie powinno. Ślad jaki w klubie pozostał po odejściu Georga (Grozera) jest bardzo duży. Musimy razem pracować i próbować znaleźć drogę do jak najlepszej gry. Być może w przyszłości będzie tak, że jeden z nas zaliczy słabszy występ, wypadnie z formy, a drugi będzie w stanie go solidnie zastąpić. Może z drugiej strony to dobrze, że drużyna ma dwóch dobrych graczy na jednej pozycji, bo to automatycznie daje kilka opcji kierownictwu. W praktyce pewnie konkurujemy ze sobą, bo każdy chce grać w wyjściowym składzie. Jeśli chodzi o mecze Resovii, chodzi nam wszystkim o dobrą grę drużyny. Na pewno nie chcę by on zagrał słabo, bo nie o to tu chodzi.

Wróćmy jeszcze do rozgrywek Ligi Mistrzów. Czy twoim zdaniem włoskie CUNEO będzie faworytem obok Resovii do wyjścia z grupy G?

- Na pewno powinni być naszym najgroźniejszym rywalem w grupie. W tym sezonie dysponują bardzo mocnym zestawieniem. Liczę, że będę mógł zagrać przeciwko nim, bo sam nie wiem dlaczego, ale lubię grać przeciw drużynom z Włoch. Liga włoska była przecież przez dłuższy czas najlepszą w Europie.

W środę o 20:30 zmierzycie się u siebie z Remat Zalau. Jakie są twoje oczekiwania przed tym meczem?

- Oczekuję, że atmosfera podczas tego pojedynku będzie podobna jak w trakcie meczu z Jastrzębskim Węglem. Będzie to nasz pierwszy mecz w Lidze Mistrzów w tym sezonie przed własną publicznością. Chcemy zaprezentować dobrą siatkówkę i chcemy sprawić kibicom sporą frajdę. Fajnie by było gdyby fani mieli po tym meczu spore powody do radości.

Jochen Schops
Jochen Schops
Źródło artykułu: