Wielokrotni mistrzowie Polski oraz obecni brązowi medaliści klubowych mistrzostw świata ulegli w Jastrzębiu podopiecznym Lorenzo Bernardiego 1:3.
- Zadecydowała boiskowa mądrość. Drużyna z Jastrzębia była agresywniejsza, potrafiła wykorzystać swoje szanse i zagrała mądrzej w trzeciej partii. My niepotrzebnie podaliśmy im pomocną dłoń w secie drugim, dlatego przegraliśmy spotkanie - tłumaczy porażkę swojego zespołu Daniel Pliński.
Środkowy PGE Skry Bełchatów indywidualnie mecz przeciwko jastrzębianom może zaliczyć do udanych. Zdobył w nim 9 oczek, notując 71-procentową skuteczność w ataku. Zaliczył również jeden punktowy blok oraz trzy asy serwisowe.
Trudno sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz ekipa z Bełchatowa przegrała w rodzimych rozgrywkach trzy spotkania z rzędu, a właśnie taka sytuacja zaistniał w obecnie trwającym sezonie.
- Nastąpiły w bardzo krótkim czasie trzy porażki. Teraz walczymy w każdym meczu o życie. Chcemy być jak najwyżej w tabeli przed play-off - zaznacza podopieczny Jacka Nawrockiego.
Spotkania pomiędzy siatkarzami Skry Bełchatów a Jastrzębskiego Węgla zawsze dostarczały kibicom dużych emocji, a sędziowie często bywali podczas tych potyczek w "opałach".
- Myślę, że sędziowie podczas tego pojedynku nie popełnili większych błędów. W samej końcówce liniowy pokazał wprawdzie aut przy naszej zagrywce, a był as serwisowy. Na szczęście jest challenge i mieliśmy jeszcze szansę dalszej walki, która nam się sprawiedliwie należała. Ogólnie mówiąc, sędziowie wykonali swoje zadanie, gorzej z nami - przyznaje Daniel Pliński.