Dość nieoczekiwanie zespół Dariusza Daszkiewicza sprawił faworytowi z Bełchatowa sporo trudności i wyrwał nawet jednego seta. Siatkarze PGE Skry Bełchatów nie zlekceważyli jednak rywala i już przed meczem mieli świadomość, że czeka ich trudne spotkanie. - W PlusLidze przegrać można każdy mecz, więc musimy być cały czas skoncentrowani. Mecz z Effectorem był trudny. Najważniejsze, że udało się zdobyć punkty i awansować na drugą pozycję w tabeli. Wydaje mi się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku - przyznał zaraz po spotkaniu Aleksandar Atanasijević.
Młody Serb nie wyszedł na ten mecz w pierwszym składzie. Trener Jacek Nawrocki chciał dać odpocząć swojemu asowi. Nie trwało to jednak długo. W trzeciej partii szkoleniowcowi Skry sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli i musiał sięgnąć po swojego najlepszego atakującego. - Przed meczem doskonale wiemy kto danego dnia zagra. Dlatego nie spodziewałem się, że w ogóle pojawię się na parkiecie w tym spotkaniu, choć oczywiście stanowimy zespół i każdy musi być przygotowany do gry. Najważniejszy jest dla nas wynik końcowy i trzy zdobyte punkty. Teraz czeka nas bardzo ważny mecz w Warszawie. Mam nadzieję, że i w stolicy uda nam się wygrać - przyznał zawodnik.
Wicemistrz Polski spotkanie z Effectorem Kielce rozpoczął w mocno eksperymentalnym składzie. Mimo to bełchatowianom udało się dość gładko wygrać dwa pierwsze sety. - Rozgrywamy bardzo dużo meczów i niemal bez przerwy podróżujemy. Dopiero co byliśmy w Moskwie, w innej strefie czasowej. Wróciliśmy i od razu musieliśmy przygotowywać się do następnego meczu. Nie mamy więc zbyt wiele czasu na odpoczynek. Nie jest to komfortowa sytuacja. Na szczęście w kadrze jest wielu wartościowych siatkarzy i w meczu z Effectorem można było wystawić troszkę inny skład niż zwykle - wyjaśnił Atanasijević.
Skra Bełchatów ma w tym sezonie na koncie już wiele ciężkich meczów z wymagającymi rywalami. Do potyczki z zespołem z Kielc podopieczni Nawrockiego przystąpili zaledwie trzy dni po meczu w Moskwie z Dynamem. Serbski atakujący przyznaje, że odczuwa jeszcze trudy tamtego spotkania. - Niewątpliwie mecz z Dynamem czujemy w kościach. W moim przypadku na pewno ciało jest znacznie bardziej zmęczone niż umysł. W głowie jestem jednak gotów do gry w każdym kolejnym spotkaniu i teraz nie myślę o niczym innym oprócz przygotowań do meczu z AZS Politechniką Warszawską - zadeklarował ambitny zawodnik.