Młoda częstochowska drużyna rozpoczęła rozgrywki ligowe od czterech porażek w stosunku 0:3. Później ich gra uległa poprawie, czego efektem była sensacyjna wygrana w Rzeszowie i urwany punkt ZAKSIE w Kędzierzynie. W ostatnim meczu pierwszej rundy fazy zasadniczej podopieczni trenera Marka Kardosa powrócili jednak do swych najgorszych występów, bez walki ulegając jastrzębianom 0:3, nie podejmując praktycznie walki w żadnym z setów.
Od pierwszej piłki Wkręt-met miał ogromne problemy z przyjęciem zagrywki, czego skutkiem było szybkie prowadzenie gości 5:1 i konieczność poproszenia o czas trenera Kardosa już na samym początku. Na niewiele się to jednak zdało, bo zdecydowanie lepsza tego dnia drużyna Jastrzębskiego Węgla na przerwy techniczne schodziła prowadząc kolejno 8:3 oraz 16:6. W secie tym licznie zgromadzona publiczność nie doczekała się już większych emocji. Końcowy wynik na 16:25 ustalił Miłosz Hebda, atakując autowo po siatce.
Drugi set rozpoczął się od prowadzenia gospodarzy 3:1, ale trwało to tylko do momentu pójścia na zagrywkę Michała Łaski, który wyprowadził swój zespół na prowadzenie 6:3. Chwilę później na zagrywce pojawił się Michał Kubiak a na tablicy wyników wyświetlił się rezultat 4:13. Powiedzieć, że przyjęcie AZS-u w tym fragmencie meczu było tragiczne byłoby najdelikatniejszym określeniem. Łyżkę miodu do częstochowskiej beczki dziegciu wlał w końcówce partii Srecko Lisinac, posyłając dwa z rzędu asy serwisowe. Wszystko to odbywało się jednak pod pełną kontrolą siatkarzy prowadzonych przez Lorenzo Bernardiego, którzy wygrali seta do 18.
Trzecia i ostatnia odsłona meczu rozpoczęła się od zagrywki Russella Holmesa i prowadzenia 5:0 Jastrzębskiego Węgla oraz w co trudno uwierzyć - jeszcze gorszej dyspozycji AZS-u niż w partiach poprzednich. Przewaga gości niemalże we wszystkich elementach była znaczna, ale w bloku było to przewaga miażdżąca. W połowie seta swoich kolegów próbował poderwać jeszcze skuteczną zagrywką Adrian Szlubowski doprowadzając do stanu 9:10 i … to byłoby w zasadzie na tyle. Jastrzębianie po chwilowym przestoju szybko się zorganizowali odskakując na kilkupunktową przewagę i pewnie doholowali zwycięstwo do końca ostatecznie wygrywając partię do 17 a cały mecz 3:0. W końcówce spotkania częstochowian ośmieszył jeszcze Michał Łasko ustrzeliwszy z zagrywki Miłosza Hebdę w głowę a Michała Kaczyńskiego w klatkę piersiową.
- Czy ten mecz był dla nas jak sparing? U nas na treningu czasem jest wyższy poziom… - przyznał z rozbrajającą szczerością po meczu przyjmujący Jastrzębskiego Węgla, Krzysztof Gierczyński. - Ta drużyna jest jeszcze bardzo młoda i takie wahania formy muszą się czasem zdarzać a my do meczu podeszliśmy w pełni zmobilizowani - po chwili próbował tłumaczyć słabą dyspozycję przeciwników Gierek, który przez większą część kariery związany był właśnie z częstochowskim AZS-em. - Nie wiemy czemu zagraliśmy dziś tak słabo, nasze wcześniejsze mecze wyglądały całkiem nieźle. Nie sądzę abyśmy się cofali, cały czas staramy się podnosić nasze umiejętności, musimy sobie to wszystko przenalizować - z nietęgą miną powiedział po meczu środkowy Wkręt-metu, Mariusz Marcyniak.
Okazję do rehabilitacji przed swoimi kibicami częstochowianie będą mieć już w najbliższą sobotę, kiedy to w pierwszym meczu rundy rewanżowej podejmować będą Delectę Bydgoszcz. Jastrzębski Węgiel natomiast na wyjeździe zmierzy się z Effectorem Kielce.
Wkręt-met AZS Częstochowa - Jastrzębski Węgiel 0:3 (16:25, 18:25, 17:25)
Wkręt-met: Hunek, Lisinac, Kaczyński, Hebda, Bociek, Janusz, Bik (libero) oraz Marcyniak, Szlubowski, Stelmach, Piechocki (libero)
Jastrzębski Węgiel: Łasko, Martino, Czarnowski, Tischer, Holmes, Kubiak, Popiwczak (libero) oraz Gierczyński, Violas, Malinowski
MVP: Simon Tischer (Jastrzębski Węgiel)
Inne siatkarskie światy - relacja ze spotkania Wkręt-met - Jastrzębski Węgiel
Wkręt-met po beznadziejnej grze przegrał 0:3 z Jastrzębskim Węglem. Bezsilność częstochowian można zawrzeć w jednym pomeczowym zdaniu Krzysztofa Gierczyńskiego - Czasem na treningu mamy trudniej...