Sporo zamieszania wywołał ostatnio transfer libero do beniaminka z Legionowa, jedynak wydaje się, że wszystko zostało już wyjaśnione, bo Magdalena Saad nie tylko wybiegła na parkiet w pierwszej szóstce Siódemki, ale też zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Była zawodniczka Lokomotivu Baku zanotowała 63-procentowy poziom pozytywnego przyjęcia, a pewność, jaką prezentowała w tym elemencie, pozwalała rozgrywającej na kombinacyjną grę w ataku.
Sama siatkarka przyznała, że swój debiut może zaliczyć do udanych. - Na boisku z nową drużyną czułam się dobrze, bo zespół jest niezwykle energiczny i waleczny. Uważam, że to są idealne warunki do tego, żeby wygrywać i wdrożyć się w zespół. Niemniej jednak, ponieważ był to mój pierwszy mecz w barwach Siódemki i jednocześnie pierwszy mecz po długiej przerwie, czułam się nieco zestresowana - przyznała Saad, która nie szczędziła sobie również nieco bardziej cierpkich słów, zaznaczając, iż jest w stanie zaprezentować jeszcze wyższy poziom. - Fizycznie czułam się zupełnie w porządku, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, iż mogę jeszcze lepiej grać, a nawet dużo lepiej. Jednak nie chcę też wymagać od siebie zbyt wiele. Zawsze stawiam sobie poprzeczkę wysoko, ale jeżeli przecenię swoje możliwości i coś mi się nie uda, mogę po prostu spalić się psychicznie. Dlatego przyznaję, że mogłam dziś pokazać nieco więcej, ale najważniejsze jest zwycięstwo drużyny - stwierdziła sympatyczna zawodniczka.
Nie sposób przejść obojętnie obok sytuacji z końcówki trzeciego seta, kiedy to gospodynie nie wykorzystały aż czterech piłek setowych i poległy, mimo prowadzenia 24:20. - Niestety, przyczyniłam się do tej porażki w trzecim secie, gdy odebrałam twarzą autową piłkę - przyznała samokrytycznie Saad. - Troszkę mnie to zdeprymowało, bo do tego momentu byłam zadowolona ze swojej postawy - dodała.
Trudno jednak winić jedną zawodniczkę za niewykorzystaną szansę na zwycięstwo 3:0. Na boisku jest ich bowiem sześć i żadna z nich nie potrafiła postawić kropki nad "i". - Powróciły problemy z przyjęciem - oceniła Saad. - Wbrew pozorom, nie jest to kwestia braku umiejętności, tylko złego ustawienia do odbioru. Potrzebujemy zgrania i treningów, by dogadać niektóre kwestie. Jeżeli każda będzie wiedziała, za co odpowiada, na pewno będzie to inaczej wyglądało - wyraziła nadzieję.
Czy Lalki czują żal, że nie udało się dopisać do swojego dorobku trzech punktów? - Jeżeli ktokolwiek próbował obstawiać wynik przed meczem, to jednak byłyśmy tą drużyną, która miała to spotkanie przegrać. Nie należy się więc zastanawiać nad tym, co miało bądź mogło być, trzeba być zadowolonym z tego, co jest. Zdobyłyśmy dzisiaj dwa punkty i za to gratuluję swojemu zespołowi. Cieszmy się tym, bo wynik mógł być równie dobrze odwrotny - stwierdziła libero. - Poza tym, spójrzmy obiektywnie na zespół Impelu. Wprawdzie jest ostatni w tabeli, ale radzi sobie naprawdę bardzo dobrze. Nawet w spotkaniu z Aluprofem Bielsko-Biała te dziewczyny udowodniły, że potrafią grać. Pytanie tylko, kiedy ruszy ta maszyna - chwaliła rywalki Saad.
Po porażce z AZS-em Białystok zastanawiano się, czy słowa krytyki dla beniaminka są zasłużone. W końcu drużyna, skazywana przez wielu na degradację, w kilku meczach zdążyła pokazać ambicję i zadziorność. - Legionovia pokazuje się w pierwszym sezonie w Orlen Lidze bardzo pozytywnie. Wprawdzie widoczna jest ta sinusoida formy, raz jest świetnie, dziewczyny wygrywają 3:0, a zaraz po tym kolejny mecz kompletnie im nie wychodzi. Starałam się śledzić poczynania tego zespołu, więc wiem, jak to dotąd wyglądało. Jednak, nie ukrywajmy, Siódemka dopiero smakuje tej ekstraklasy. Potrzebujemy czasu, nie tyle na zgranie, bo zawodniczki grają ze sobą od wielu lat, ale na zebranie doświadczenia, by przyzwyczaić się do tej siatkówki w najlepszym wydaniu - przyznała Magdalena Saad i jednocześnie zapewniła: [i]- Nie przyszłam tu po to, by ratować ten zespół przed spadkiem. Widzę w nim duży potencjał i szczerze wierzę, że uda się osiągnąć wiele w Legionowie.
[/i]
Czy łatwo zatem było zapomnieć o bolesnej porażce sprzed czterech dni? - Takie porażki, jak ta z Białymstokiem na pewno siedzą w głowie. To był przecież rywal w naszym zasięgu, a samo spotkanie za przysłowiowe sześć punktów. Dlatego nie ma szans, żeby taki mecz po prostu zniknął z naszych myśli. Z jednej strony powinnyśmy się od tego definitywnie odciąć, ale z drugiej, właśnie dzięki takim przegranym, człowiek nabiera troszeczkę więcej respektu do siatkówki. Paradoksalnie może to więc wpłynąć na nas pozytywnie, szczególnie na naszą motywację, podejście do treningów. Takie sytuacje uczą walki od pierwszej do ostatniej piłki. Dowodem na to jest choćby dzisiejszy mecz. Faktycznie, brakło nam koncentracji, ale podniosłyśmy się. Widać progres i to dobrze wróży przed kolejnymi spotkaniami - zakończyła pozytywnym akcentem Saad.
Oby to doświadczenie zaprocentowało w przyszłości, która nie rysuje się dla Siódemki kolorowo. Z dziewięciu meczów, które pozostały do zakończenia fazy zasadniczej, aż sześć Legionovia zagra na wyjeździe. Z kolei przed własną publicznością podejmować będzie same potęgi: Bank BPS Muszyniankę, Tauron MKS Dąbrowę Górniczą oraz BKS Aluprof Bielsko-Biała. Punktów trzeba więc szukać w spotkaniach wyjazdowych, a w Legionowie pokusić się o postraszenie potentatów. Lalki pokazały już, że je na to stać.