Nikt nie może mówić, że powinnyśmy być w dole tabeli! - rozmowa z Maciejem Zajderem, środkowym AZS PW

- Skazywano nas na odległą lokatę, lecz wszyscy teraz muszą się nas bać - przyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Maciej Zajder. AZS Politechnika Warszawska jest bowiem czarnym koniem ligi.

W tym artykule dowiesz się o:

Joanna Seliga: Jeden pięciosetowy mecz, a tak wiele różnych odsłon... Pokazaliście w nim tyle dobrych akcji i zaserwowaliście kibicom tyle emocji, że można by było tym wszystkim "obdarować" co najmniej trzy ligowe potyczki.

Maciej Zajder: To jest właśnie piękne w tym sporcie. Tu nie czeka się 90 minut na bramkę. W siatkówce mamy wciąż akcje, w każdym momencie można zdobywać punkty. Urokiem piłki siatkowej jest to, że zawsze można odwrócić losy przegranego, jak mogłoby się wydawać, meczu.

Wygrana ze Skrą to zawsze duże osiągnięcie, lecz w tym przypadku chyba szczególnie. W poprzednich sezonach zdarzało się wam pokonywać bełchatowian z pozycji outsidera, zaś tym razem zwyciężyliście w meczu na szczycie.

- W tym spotkaniu chcieliśmy się przede wszystkim podnieść po dwóch ostatnich przegranych i udowodnić sobie samym i wszystkim innym, że wcześniejsze triumfy nie były dziełem przypadku. Pragniemy również pokazać, że także i w kolejnych rundach będziemy prezentować się dobrze i wygrywać. Nikt nie może mówić, że powinniśmy być w dole tabeli.

Żeby nie było za słodko - malkontenci mogą narzekać, że była duża szansa na trzy oczka...

- Widowisko stworzone przez obie drużyny mogło się podobać. Nie powinniśmy szukać dziury w całym i patrzeć na ten mecz tylko z perspektywy straconej szansy na komplet punktów. Skra jest jedną z najlepszych drużyn na świecie. Nasi rywale zmienili w trakcie pojedynku swoją taktykę, udowodnili swoją wartość.

Tym właśnie charakteryzują się silne drużyny - potrafią zmienić swoje oblicze w najmniej spodziewanym momencie. 

- To prawda, trener Nawrocki wprowadził na boisko Michała Bąkiewicza, który zapewnił swojej ekipie wręcz perfekcyjne przyjęcie. Skuteczność bełchatowian w ataku również była w kolejnych partiach zdecydowanie wyższa. Są konsekwentni, zawsze egzekwują swoje przedmeczowe założenia. Wystarczy, że zrobią tylko jedną zmianę i ich gra wygląda już zupełnie inaczej. Dlatego cieszę się, że na tie-break zostawiliśmy naszą najlepszą zagrywkę, którą odrzuciliśmy Skrę od siatki.

Właśnie - zagrywka. Wiele osób jest zdania, że siejecie nią postrach w tym sezonie. 

- Uważam, że serwis stał się naszym znakiem markowym. To właśnie tym elementem robimy szkody w szeregach rywali. Zagrywka, nie ukrywam, bardzo pomaga nam w grze, ponieważ możemy dzięki niej ustawiać równy blok i wyprowadzać później kontrataki.

A pan? W poprzednim sezonie często uskarżał się pan na swoją postawę w tym elemencie. Obecnie jest pan filarem warszawskiego serwisu. 

- Jestem w tym sezonie bardzo zadowolony ze swojej postawy w polu serwisowym. Wydaje mi się, że zagrywka jest właśnie takim wyznacznikiem formy. W tym momencie na treningach skupiam się więc bardziej na ataku, który w ostatnich pojedynkach niestety szwankował.

Nie owijajmy w bawełnę, był pan w tym pojedynku idealnym kandydatem do miana najbardziej wartościowego zawodnika.

- Najwięcej problemów sprawił mi dzisiaj Wytze Kooistra i gdybym miał typować MVP meczu, to wskazałbym właśnie jego (śmiech). Strasznie ciężko mi się go blokowało, miałem ogromne trudności z tym, żeby w ogóle dotknąć atakowane przez niego piłki.

Skoro odcina się pan od roli MVP, to chyba można śmiało powiedzieć, że cały team zasłużył sobie na ogromne oklaski.

- Zgadza się, największym i właściwie jedynym bohaterem tego spotkania była cała drużyna. Gdyby wszyscy zawodnicy nie wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności, poszczególni gracze nie mogliby przesądzić o zwycięstwie nad tak silnym rywalem. Wszyscy zagraliśmy równo. Aby pokonywać właśnie takich przeciwników, każdy siatkarz, bez wyjątku, musi być gotowy na walkę na najwyższym poziomie.

I w każdym meczu pokazujecie, że rzeczywiście do tej walki już dorośliście.

- Wiele osób skazywało nas na odległą lokatę, lecz tak naprawdę wszyscy teraz muszą się nas bać i podchodzić do rywalizacji z nami na dużej koncentracji. Każde zwycięstwo dodaje pewności siebie. My już nie zwieszamy głów, gdy przegrywamy sety. Wiemy, że nawet z najgorszej sytuacji da się wyjść obronną ręką. Wszystkie wygrane dają komfort psychiczny, a w szczególności te odniesione w tak wyjątkowych okolicznościach.

Komentarze (0)