W ostatniej kolejce pierwszej rundy Orlen Ligi Bank BPS Muszynianka Fakro Muszyna pokonał w Atlas Arenie zespół Budowlanych Łódź w trzech setach. - W końcówce na pewno ten mecz był już trochę łatwiejszy, natomiast na początku tak nie było. W pierwszym i drugim secie gra była bardzo wyrównana. Nie mogę powiedzieć, że było to łatwe spotkanie, mimo że wygrałyśmy 3:0 - przyznała Agnieszka Bednarek-Kasza, zawodniczka Mineralnych.
Muszynianka ma dość szeroki skład, właściwie na każdej pozycji trener Bogdan Serwiński może dokonywać wartościowe zmiany. Nie ma także większego problemu z przestrzeganiem przepisu o przebywaniu tylko trzech zagranicznych zawodniczek na parkiecie w jednym momencie, bo w zespole znajduje się dokładnie tyle siatkarek innej niż polska narodowości. W starciu z Budowlanymi Łódź całego meczu z wyjściowej szóstki nie rozegrała tylko Aleksandra Jagieło, którą w drugiej partii zmieniła Helene Rousseaux, była zawodniczka łódzkiej drużyny. - Myślę, że trzy sety nie są szczególnie wyczerpujące. Najważniejszy był wynik, dlatego trener nie robił zbyt wielu zmian, żeby nie wprowadzać chaosu, bo jednak zmiany zazwyczaj wiążą się z tym, że robi się na boisku zamieszanie - wyjaśniła środkowa wicemistrza Polski.
Bank BPS Muszynianka Fakro Muszyna nie stracił jeszcze szans na awans do kolejnej fazy Ligi Mistrzyń. Polski zespół plasuje się na trzeciej pozycji ze stratą trzech oczek do Dynama Moskwa. We wtorek Muszynianka zmierzy się w Belgradzie z Crveną Zvezdą. Na własnym parkiecie dziewczyny pokonały serbską ekipę 3:0. - W zasadzie nie mamy się nad czym zastanawiać, jeżeli chcemy awansować, to musimy wszystko postawić na jedną kartę i po prostu wygrać - zakończyła Bednarek-Kasza.