Bełchatowianie nie rozpoczęli meczu w swoim najmocniejszym składzie. Od początku na parkiecie pojawili się rezerwowi zazwyczaj: Konstantin Cupković w ataku i Michał Bąkiewicz na pozycji przyjmującego. Początkowo roszady te nie miały wpływu na poziom gry i PGE Skra, zgodnie z przedmeczowymi prognozami, szybko przejęła inicjatywę. W połowie seta do głosu doszli jednak dobrze blokujący rywale i na drugiej przerwie technicznej Tomis Constanta dość nieoczekiwanie prowadził 16:14. Wicemistrz Polski wrócił do gry za sprawą dobrej zagrywki Pawła Woickiego (w tym jednego asa). Podopiecznym Jacka Nawrockiego wciąż jednak zdarzały się błędy, zwłaszcza w ataku, dlatego wynik długo oscylował wokół remisu. Dopiero blok Bąkiewicza na 23:21 pozwolił odskoczyć rywalom i spokojniej rozegrać końcówkę. Set zakończył się nieporozumieniem po stronie Rumunów.
Drugą partię Skra rozpoczęła od mocnego uderzenia i prowadzenia 3:0. Przyjezdni jednak, zamiast zwiesić głowy, wzięli się do roboty i szybko wyrównali. Zaraz po pierwszej przerwie technicznej, dzięki udanej kiwce Javiera Gonzaleza Pantona, wyszli nawet na prowadzenie (9:8). Bełchatowianie potrzebowali chwili, żeby odzyskać kontrolę nad meczem, ale ostatecznie nie mieli z tym większych problemów. Pomogły katastrofalne błędy przeciwników, dzięki którym zrobiło się 18:14 dla zespołu z Polski. W końcówce na parkiecie pojawił się Dante Boninfante, ale obraz gry nie uległ zmianie i Skra pewnie zwyciężyła 25:21. Po drodze zadebiutować zdążył jeszcze młody atakujący Damian Wdowiak. Dzięki dwóm wygranym partiom bełchatowianie mogli być już pewni wygrania grupy E Ligi Mistrzów. Do pełni szczęścia brakowało tego wieczora jeszcze jednego wygranego seta.
Siatkarze Nawrockiego nie chcieli chyba niepotrzebnie przedłużać meczu, bo od samego początku kolejnej odsłony rzucili się na Tomis i przed pierwszą przerwą techniczną pozwolili ugrać mu tylko trzy oczka. Po czasie Rumuni popełniali kolejne pomyłki, a wicemistrz Polski bezwzględnie je wykorzystywał, kończąc niemal każdą nadarzającą się kontrę (14:4). Rywalom nic już nie wychodziło. Fatalnie pudłował nawet, dobrze dysponowany dotychczas, Marko Bojić. Gospodarze z kolei grali jak z nut, a z kolegami zgrywać się mógł włoski rozgrywający Dante. As serwisowy Cupkovicia (23:9) pozbawił rywali już wszelkich złudzeń. Do końca seta Rumuni zdobyli już tylko dwa punkty i w niespełna 90 minut było po meczu.
PGE Skra Bełchatów - Tomis Constanta 3:0 (25:23, 25:21, 25:11)
PGE Skra: Woicki, Kooistra, Bąkiewicz, Cupković, Pliński, Winiarski, Zatorski (libero) oraz Boninfante, Wdowiak, Maćkowiak
Tomis: Ganzalez Panton, Stancu, Bojić, Terzić, Bojović, Merkuszew, Samardzić (libero) oraz Borota, Laza