Mieli argumenty, by nas zlać - komentarze po spotkaniu Jastrzębski Węgiel - AZS Politechnika Warszawska

Jastrzębianie pokonali zespół z Warszawy po pięciosetowym boju. Prawdziwą walkę siatkarze obu drużyn stoczyli jednak tylko w piątej partii. - To nie była wizytówka siatkówki - zaznacza trener gości.

Krzysztof Wierzbowski (kapitan AZS Politechniki Warszawskiej): Zespół Jastrzębskiego Węgla wygrał z nami po dość dziwnym meczu. Każdy set to zupełnie nowa historia. Falowała zarówno nasza gra, jak i rywali. Szkoda tych kilku punktów w tie-breaku, bo chcielibyśmy, by sędzia trochę inaczej ocenił jedną z piłek, która nas "zabolała". Przy prowadzeniu 2:1 liczyliśmy na zwycięstwo. Jastrzębianie się jednak nie poddali. Cieszymy się z tego zdobytego punktu, bo mieliśmy trochę problemów w zespole na pozycji atakującego.

Michał Łasko (kapitan Jastrzębskiego Węgla): Również uważam, że mecz był bardzo dziwny i dodałbym jeszcze, że był bardzo wyrównany. Podeszliśmy do tego spotkania z maksymalnym respektem, mając w pamięci wynik potyczki w Warszawie. Mamy problemy, ale warto zwrócić uwagę również na to, że jest to nasze piąte zwycięstwo z rzędu.

Co ten sędzia zrobił w piątej partii - zdaje się mówić do swojego trenera kapitan AZS Politechniki Warszawskiej
Co ten sędzia zrobił w piątej partii - zdaje się mówić do swojego trenera kapitan AZS Politechniki Warszawskiej

Jakub Bednaruk (trener AZS Politechniki Warszawskiej): Nie ulega wątpliwości, że przegraliśmy i gratuluję rywalom. Natomiast zdecydowanie uważam, że moi siatkarze powinni się czuć jak zwycięzcy. Grając z takimi problemami, bo graliśmy większość meczu bez atakującego, wynik 2:3 jest dla nas bardzo cenny. Oczywiście sety przegrywane do 13, czy wygrywane do 16, nie mogą być wizytówką siatkówki. W tie-breaku sędzia zagwizdał bardzo subiektywnie przy remisie i zrobiła się z tego trzypunktowa przewaga rywali. Mieliśmy oczywiście swoje szanse, które zaprzepaściliśmy. Wyjeżdżamy z Jastrzębia z podniesioną głową. Gospodarze mieli wszystkie argumenty, by nas zlać. My walką, sercem, jakoś się jeszcze utrzymujemy.

Lorenzo Bernardi (trener Jastrzębskiego Węgla): Spodziewałem się trudnego meczu. Wiem też, że gra nie była najlepsza, lecz czasem wynik jest ważniejszy od poziomu. Mieliśmy ciężki tydzień, a cała czwórka naszych środkowych miała problemy. Jestem dumny z zespołu, bo zawodnicy wierzyli w zwycięstwo nawet kiedy przegrywali już 1:2. Nie chcę nikogo urazić, ale dla mnie nie ma znaczenia czy gramy z drużynami z Bełchatowa, Rzeszowa lub Kędzierzyna-Koźla. Politechnika Warszawska nie paraliżuje swoją nazwą, lecz jest to bardzo dobry zespół i każdego trzeba szanować. Nazwy nie grają i każdy punkt zdobyty z każdym rywalem traktujemy tak samo.

Ten mecz nie stał chyba na dobrym poziomie
Ten mecz nie stał chyba na dobrym poziomie
Komentarze (0)